obecna w Kościele Katolickim

Moderator: Marek MRB

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Post autor: Ada » 15-11-12, 21:21

"To, że czegoś nie rozumiesz, nie oznacza automatycznie, że jest to nieprawdą".

To są kolejne słowa Adama, które prowadziły mnie do KK. Kiedy biłam się z myślami i rostrzygałam.
Pamiętałam przez ten cały czas o tym, że Bogu się nie spieszy:). Pamiętajcie. To szatan nas goni. Mówi: musisz, szybciej, szybciej, teraz. Nie możesz czekać dłużej. Nieprawda. Bogu się nigdzie nie spieszy. Z pośpiechu można podjąć decyzję pochopną i niesłuszną, która na wiele lat zmieni twoje życie. Niekoniecznie na dobre.

Zastanawiałam się, bo nie mogłam zrozumieć nieomylności. W świetle choćby Soboru Florenckiego, fragmentów, które Morgan cytował wyżej. I... nadal tego nie rozumiem. Bo słowa te są zaprzeczeniem nauczania Kościoła naszych czasów. Pomyślałam: to, że tego nie rozumiem nie oznacza, że jest to nieprawdą:). Bóg pomoże mi to zrozumieć. Wyjaśnieniem tego zajmują się ludzie światlejsi ode mnie. I naprawdę mądrze mówią:)... Poza tym, jestem w Kościele, który istnieje 2 tys. lat, w różnych czasach, epokach. Nie można tych słów tłumaczyć dosłownie.
Scott Hann wychował się w protestantyzmie. Znał pewnie doskonale nauki soborowe i wykorzystywał to w apologetyce z katolikami jako protestant. Mimo to nie zatrzymał go ten argument.
Nie rozumiem też do końca innych dogmatów. Ale ufam Kościołowi.
Może to i lepiej:). Bo gdybym wszystko wiedziała i wszystkiego była pewna, nie miałabym czego zgłębiać.
...Wiecie, myślę sobie, że świadkowie są największym skarbem Kościoła. Święci...:).

Kiedy teraz to mówię, drzemie we mnie radość. Mam świadomość, że mamy w Niebie całą rzeszę świętych, królujących świętych. My też kiedyś będziemy królować:) i będziemy mieć dużo pracy. Nasi bracia i siostry cały czas będą potrzebować modlitwy. O moim postrzeganiu "obcowania świętych", zwłaszcza Panny Maryi, zdecydowała pewna osobista sprawa. I na jednym z październikowych nabożeństw ofiarowałam w opiekę modlitewną Pannie Maryi całą moją rodzinę. Może zdarzy się jakiś mału cud nawrócenia, jak w przypadku niektórych naszych forumowiczów:). Modlę się za 2 takie najważniejsze dla mnie...
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 19-11-12, 19:32

Prywatne objawienia niczego do Pisma Swietego nie dodaja ( jest to jedno z twierdzen Kosciola Rz-K).
Nie znaczy to wcale, ze o ile dla nas nic nie wnosza, dobry nasz Stworca nie dopuszcza ( a nawet inicjuje takowe) dla osiagniecia jakichs swoich Bozych zamierzen lub dla utwierdzenia jakichs ludzi - czesto takie "prywatne" przekazy sa nawet dla jednego czlowieka skierowane i ich czas konczy sie wraz z zabraniem tego kogos do Pana.
Droga Ado - wydaje sie koniowi, ze wszystko pragniesz zbyt osobiscie odbierac i przezywac w Kosciele - stad (choc klapki na oczach tkwia mi niewzruszenie) widze, ze Twoje prywatne odczucia masz tendencje wrzucac na wspolnote Kosciola i dziwi Cie, ze ktos przezywa cos odmiennie niz Ty (choc jak Ty calkowicie w Panu), co budzi Twoj podswiadomy opor i sprzeciw.
Droga Ado - nalezymy do Kosciola Rzymsko-Katolickiego, a nie do Konsko-katolickiego, Ado-katolickiego itd ... dlatego jest w nim miejsce nawet dla Ady i koni rowniez (rumakow, szkap, chabet i walachow ... a nawet innych perszeronow), byle wszystko dla Boga.
Klaniam sie z szacunkiem.
konik

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Post autor: Ada » 13-01-13, 22:07

Kiedy powoli wracałam do Kościoła, zauważyłam, że moje nawrócenie przynosi owoce. Gdy byłam protestantką, mało tego, że nie było owoców wokół mnie -wręcz przeciwnie, niesnaski, konflikty w rodzinie, strach- to nie mogłam, nie miałam możliwości przynieść nic dobrego.
Pragnęłam przyprowadzić moich bliskich do Boga, ale oni odsuwali się ode mnie. Bali się. Mój mąż mnie nie słuchał. Nie chciał mnie słuchać, chociaż nie chciałam zrobić z niego protestanta. On jednak tak myślał. Nie mogłam mu nawet mówić o miłości Boga, bo sądził, że to nauki protestanckie.

Wszystko się zmieniło, kiedy zauważył, że wróciłam do Kościoła. :lol: ..przeczytałam niedawno o radzie spowiednika, jaką ten dał matce św. Augustyna: ty więcej mów Bogu o Augustynie, a mniej Augustynowi o Bogu. I tak wtedy czyniłam. Po prostu dawałam świadectwo. Kiedy mój mąż zauważył, że moje życie jest świadectwem mojej wiary, jego wiara zaczęła się zmieniać (oczywiście od razu muszę zaznaczyć, że nie chodzi o to, że stałam się świętą bezgrzeszną, tylko... że starałam się wszystko w swoim życiu podporządkować Bogu). Kiedy już wiedział, że jestem katoliczką, a to był proces długi, nie taki z dnia na dzień, ale on wiedział, widział:), bo przecież był ze mną, rozmawiał ze mną. No i, kiedy już wiedział, przestał się bać i zaczął mnie słuchać. Czuł się bezpiecznie.

Uwieńczeniem jego zmiany była nasza pierwsza wspólna modlitwa. Do tej pory zresztą znajdujemy czas na wspólną modlitwę. Ostatnim razem nawet powiedział mi coś wspaniałego, na co czekałam przez te parę lat. Że zmieniłam jego życie. Że nigdy nie przypuszczał, iż Bóg będzie zajmował w jego życiu tak ważne miejsce. Modli się w drodze. Nigdy o Nim nie zapomina, mówi o Nim. A najbardziej zaskakujące jest to, że mówi ludziom o naszej wspólnej modlitwie. Jego wiara jest prosta, inna niż moja. I równie piękna. Jak napisałeś Koniku wyżej, przeżywa swoją wiarę odmiennie ode mnie, mogę się czasem wiele od niego nauczyć:) tak na marginiesie.
Moim marzeniem zawsze było i jest przyprowadzić jak najwięcej dusz do mojego Boga, hehe :-) , właściwie móc być Jego narzędziem... i udało się, z najważniejszą osobą w moim życiu.
Nasze małżeństwo jest... wspaniałe. Nie bez wad, ale wspaniałe. Pełne Boga. W ogóle odkąd się nawróciłam, wiele w moim życiu się zmieniło. A odkąd wróciłam do KK, moje życie jest jeszcze piękniejsze. I pełne owoców.

Nie napisałam jeszcze o kamieniu węgielnym mojej decyzji. Zbawienie. Wiara+uczynki. Tylko wiara i uczynki, które są owocem zbawienia. Muszą być. Bez nich wiara nie może być prawdziwa. Bez nich nie ma wiary. Jestem katoliczką i nadal wierzę, że jestem zbawiona tylko z łaski Boga, ale moja wiara musi iść w parze z uczynkami. Inaczej nie może być mowy o prawdziwej wierze :-) .

Cały czas drzemie mi w głowie pewien pomysł. Nie wiem, czy realny, nie wiem, czy Bóg by chciał. Mówiłam Wam kiedyś o takiej grupie.
Myślę o powstaniu pewnego... jakby zgromadzenia, grupy, w realu. Grupy, która skupiałaby katolików wątpiących. Takich, jaką ja byłam, kiedy podejmowałam decyzję o wystąpieniu z KK. O ile mi wiadomo, nie ma takiej grupy w Kościele. A myślę, że byłaby potrzebna. Mogliby należeć do niej wszyscy wątpiący, nie tylko ci, którzy rozważaliby zmianę wyznania, ale i ci, którzy rozważają np. życie "w próżni", w ogóle bez Boga, bez Kościoła.
Takich ludzi nazywa się w tym momencie schizmatykami. Są w miejscu, w którym nie mają za bardzo wyjścia, bo ich sumienie nie pozwala im na pozostanie w Kościele. Mało tego, żyją w świadomości, że muszą odejść. Tak jak ja. Gdyby mogli znaleźć miejsce, w którym dowiedzieliby się, że nie muszą odchodzić. Że wątpliwości mogą być czymś naturalnym i że nawet dla nich jest miejsce w Kościele. Działalibyśmy pod wezwaniem Wszystkich Świętych Bezimiennych. No... potrzebowalibyśmy dużej pomocy w Niebie. A tych świętych umiłowałam sobie szczególnie :-D .

Notabene, ..posmutniałam co nieco, kiedy zdałam sobie sprawę, że trudniej może być o cuda, bo Bóg zazwyczaj zsyła je przez świętych imiennych, żeby dać świadectwo ich świętości. Ale... i tak oni są moimi patronami, kto wie, może przez nich też otrzymam jakieś fizycznie namacalne cuda w życiu ;-) .

Hmm... to jedyne i najważniejsze cudo już się wydarzyło. Bóg w moim życiu. Żywy Chrystus.

Pomóż mi Panie dawać Ci dobre świadectwo na co dzień. Amen.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 18-01-13, 19:34

Witaj Ado.
Cieszy mnie to Twoje swiadectwo, bo jest takie ... ciepla pelne :-D
Widzisz, swego czasu zastanowilo mnie ( gdy zeglowalem na lajbie zielonoswiatkowej), ze zamiast cieszyc sie Bogiem, ciagle kapitan (w osobie na takim czy innym koscielnym stanowisku) popychal do wojny przeciwko komus ( szczegolnie katolikom), do wojny o cos ( o wciagniecie wszystkich do swej zalogi, nawet gdy nie sa na lajbie zaokretowani) i ku spieszeniu na ratunek ( osoba potrzebujaca ratunku to najczesciej byl ktos, kto nie chcial psow wieszac na papiezu) ...
Czytajac kiedys Pismo Swiete uderzyl mnie taki obraz - Pan Jezus nikogo nie nawolywal przeciwko religii mojzeszowej, sam ja praktykowal - Pan Jezus nas Zbawil tam, gdzie jestesmy - a kazdy , o ile zechce to zbawienie przyjac ( uwierzyc i czynami swiadczyc) jest Jego dzieckiem, gdziekolwiek by wiatry nas nie zagnaly. Dal nam najlepszy dom, w ktorym "nallepiej i najbardziej" jest On sam obecny - Kosciol Katolicki, ale zadnego innego domu, w ktorym chwali sie Pana , Chrystus nie znieslawil : mam owce moje w innej owczarni rowniez.
Niech Pan bedzie pochwalony.
konik

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Post autor: Ada » 26-01-13, 21:27

Koniku, nie bardzo rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Bo to, o czym myślę, to utrzymanie Kościoła w jedności. Marzę o tym, żeby KP wróciły do Kościoła. I nie chcę prowadzić żadnej wojny przeciwko tym Kościołom. To jest ostatnia rzecz, jaką mogłabym zrobić.
Papież poczynił duże kroki w kierunku lefebrystów. Chce stworzyć warunki bytowania w Kościele dla tradycjonalistów katolickich. Po to, żeby sprowadzić bractwo spowrotem do Kościoła. Żeby utrzymać Kościół w jedności, by tradycjonaliści nie opuszczali swej "matki". To jest świetny pomysł. Dlaczego by nie zrobić tego samego dla innych, którzy też cierpią, ale z innego powodu? dla "raczkujących w wierze", jak nazwał ich skrzydlaty? żeby wiedzieli, mieli świadomość, że Kościołowi na nich zależy. Że Kościół ich kocha, są dla niego bardzo ważni. Jak matka. Nie na zasadzie: chcesz to wierz, nie chcesz, to nie wierz.

Kościół troskliwy... każda dusza dla niego ważna.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 26-01-13, 21:52

Zostalem troche zle zrozumiany ... chodzilo mi o to, ze wlasnie niestety wiele denominacji nie idzie za Jezusem, ale przeciwko katolikom ( sa gotowi przyjac wszystko, byle bylo antykatolickie) ... oczywiscie, uogolniam - jest wielu wspanialych protestantow i niekatolikow.
Dlaczego nie zrobic tego dla innych? A skad wiesz, ze tego od dawna juz sie nie robi? sek w tym ( a w seku dziura), czy ci inni tego akurat oczekuja i pragna.
Jakbys zajrzala na fora niektore protestanckie, to uderzyloby Cie pare rzeczy ... a jedna z nich jest jakas perwersyjan nienawisc do wszystkiego, co katolickie i radosc z jakiegokolwiek mnieszczescia w Kosciele.
Pozdrawiam serdecznie.
konik

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Post autor: Ada » 27-01-13, 19:30

konik pisze:wlasnie niestety wiele denominacji nie idzie za Jezusem, ale przeciwko katolikom
tak, masz rację. Dlatego warto stworzyć coś, co nie dopuści do tego, żeby jeszcze katolik "wątpiący", na pograniczu schizmy, odszedł do KP. Bo jeśli już wejdzie, ciężko będzie mu wyjść. I jeśli jeszcze to będzie "normalny" Kościół, to dobrze, ale jeśli kościół pełen nienawiści?

Mam pytanie. Dlaczego KZ prowadzi z KK dialog ekumeniczny od 78r., o ile się nie mylę, skoro uważają KK za kościół szatana? to jest... dziwne.
konik pisze:skad wiesz, ze tego od dawna juz sie nie robi?
bo nigdzie tego nie widziałam, nie słyszałam i nie zauważyłam. Jeśli tak, bardzo chętnie chciałabym pomóc.
konik pisze:jakas perwersyjan nienawisc do wszystkiego, co katolickie i radosc z jakiegokolwiek mnieszczescia w Kosciele.
wiem. I to jest straszne.
konik pisze:czy ci inni tego akurat oczekuja i pragna.
tak. Każdy katolik szczerze szukający Boga szuka w chwili załamania swojej wiary "koła ratunkowego". Bo przejść do innego Kościoła to jak zadać cios nożem w plecy swojej katolickiej rodzinie. Burzy się cały świat. Ateizm -tak samo.

Myślałam o grupach wsparcia takich jak psychomanipulacje.pl, Effatha. To dużo. Ale gdyby rozbudować ich działalność i stworzyć realne grupy wsparcia? które mogłyby działać w podobnej strukturze jak np. ruch światło-życie, czy Odnowy w Duchu Św. Tak, jak będzie działać grupa wsparcia dla lefebrystów.

hmm... :lol: . Eureko, no przecież Kościół tworzy już taką strukturę. Przecież lefebryści stoją -przynajmniej narazie- poza Kościołem.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

Post autor: konik » 27-01-13, 19:47

Witaj Ado. Podobne dzialanie ma przeciez ruch effatha, o ktorym wspomnialas. Jest tu na forum katolik_hejka, ktory tez czyms takim sie zajmuje ( podal mi pare linkow). Moze sproboj dowiedziec sie od niego, jak to wyglada i cos takiego przeszczepic kolo Ciebie.
Zycze wszystkiego najlepszego i pozdrawiam serdecznie.
konik

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Post autor: Ada » 31-01-13, 22:12

konik pisze:Jest tu na forum katolik_hejka, ktory tez czyms takim sie zajmuje
dzięki, skorzystam :-D .

Słuchajcie, muszę tu jeszcze podzielić się z Wami ostatnimi informacjami, jakie znalazłam w zeszłotygodionym Gościu Niedzielnym. KK tworzy miejsce w Kościele dla Luteran :-D . Na podobnych zasadach, jak dla Anglikanów. Wszyscy, którzy będą chcieli wrócić, będą mogli. I będą mogli "być" w Kościele dopóki nie "wyrosną z raczkowania w wierze", bo jestem pewna, że wielu spośród nich wyrośnie.

To jest wspaniała wiadomość. Moje marzenie się spełnia na moich oczach. A ja myślałam, że to za lata świetlne :lol: .
To jest początek, mówię Wam :angel: . Tego pewnie nie dożyję, ale kiedyś chrześcijanie będą mówić jednym głosem.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 07-02-13, 14:57

Droga Ado - wczytujac sie w Twoje posty odnosze wrazenie, ze chodzi Tobie o jednosc instytucjonalna Kosciola. Kosciol zaprasza, podobnie jak w przypowiesci Jezusa pewien czlowiek zapraszal na uczte ... jednak wielu sie od niej wykrecalo.
Mysle, ze zaproszenie ze strony Kosciola nie jest jednoznaczne ze zgoda zapraszanych ... i to z roznych wzgledow. Wiele grup bazujacych na chrzescijanstwie wsciekle nienawidzi npapieza i Kosciola. Jak Ty to odbierasz? Czy widzisz jakas droge ku chocby porozumieniu o nieagresji z takimi grupami? Nie mowiac juz o jednosci?
Klaniam sie nisko.
konik

Andriej
Przyjaciel forum
Posty: 446
Rejestracja: 12-02-13, 16:05
Lokalizacja: Alpy

Post autor: Andriej » 06-03-13, 20:42

Problem w dazeniu do jednosci miedzy chrzescijanami dotyczyc moze roznego sposobu rozumienia tej jednosci przez rozne odlamy chrzescijan. Do tego dochodzi falszywy obraz, jaki poszczegolni chrzescijanie nosza w sobie na temat innych chrzescijan ... a takze nienawisc ( szczegolnie do katolicyzmu ) ktora miesza sie i myli z ewangelizacja.
Dzisiaj przeczytalem wpis pewnego luteranina, ktory jest przekonany ze papiez to antychryst.
No i gadaj tu z takim :shock:

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: od konika

Post autor: hiob » 10-03-13, 21:13

konik pisze:Witaj Ado.
Po dluzszym okresie konskiego milczenia osmielam sie rozpoczac machanie chwostem od Twojego swiadectwa.
Osły nie mają co prawda takich pięknych chwostów jak koniki, ale macham swoim razem z Tobą. ;-)

Ado, dziękuję za to wzruszające świadectwo.

konik pisze: Jestes taka dobra dusza tego forum.
To prawda. I konik i Twin i Alex i Vul i tak wielu innych, których trudno tu wszystkich wymienić. Dobry Bóg przywiódł tu wspaniałych braci i siostry, byśmy się wzajemnie umacniali w wierze.
Ada pisze: Jestem jednak pewna, że każdy chrześcijanin, który uwierzy w Chrystusa, będzie zbawiony. Niezaleznie od tego, czy będzie katolikiem, czy też protestantem. Nie trzeba być katolikiem, żeby osiągnąć zbawienie. Ale to, o czym mówię, też wymaga rozwinięcia.
Właśnie. To ostatnie stwierdzenie jest istotne, bo zagadnienie jest zbyt skomplikowane, by dało się podsumować prostym, jednoznacznym stwierdzeniem.

Przede wszystkim nikt z nas nie może postępować niezgodnie ze swoim sumieniem. Podam taki przykład: Jeśli w sobotę pomyłkowo pomyślę, że jest niedziela i z lenistwa nie pójdę na Mszę, zgrzeszę ciężko. Jednak, gdy w niedzielę będę przekonany, że jest sobota i nie pójdę na Mszę, żadnego grzechu nie mam.

Trochę podobnie jest z przynależnością do KK. Jeśli ktoś nie wie, że to jest Kościół, który założył Pan Jezus, jedyny prawdziwy Kościół, posiadający pełnię Prawdy, to jak ma do niego należeć? Dlaczego i po co? Jeśli amerykański fundamentalista z Alabamy jest w swym sercu przekonany, że KK to "nierządnica Babilonu", a papież to antychryst, dlaczego miałby do takiej"sekty" wstąpić?

Każdy, kto postępuje zgodnie z prawidłowo ukształtowanym sumieniem będzie zbawiony. Nie tylko protestant, ale i poganin - uczy tego wyraźnie św. Paweł. Po co więc Kościół? Bo daje nam narzędzia wielce pomocne w osiągnięciu zbawienia: Nieomylną naukę i sakramenty.

Można kupić samochód nieznanej nam marki, bez instrukcji obsługi i domyślać się jaki olej używać, kiedy go wymieniać, jaki płyn hamulcowy i do układ chłodzenia - może nam się uda i będzie nam służył lata, a może nie i zatrzemy silnik po miesiącu. Ale możemy też kupić auto z instrukcją obsługi i gdy jej będziemy przestrzegać, będzie nam służyło długie lata.

KK daje nam niezawodną instrukcję zbawienia naszej duszy. Inni - często błądzą.

A samo zbawienie to decyzja Pana Jezusa, nie nasz i nie Kościoła. Możemy tu cytować setki dokumentów Kościoła, których interpretacja dzisiaj będzie trudna, bo niektóre sformułowania sprzed wieków będą miały inny "smak", gdyż inna była wtedy rzeczywistość, ale nikt nigdzie nie znajdzie ani jednego dokumentu Kościoła, który by mówił o jakiejkolwiek konkretnej osobie, że jest potępiona. Inaczej mówiąc Kościół ma prawo i moc nieomylnie kanonizować świętych, ale nie ma czegoś takiego, jak "anty-kanonizacja". To zawsze Kościół zostawiał jedynemu Sędziemu, którym jest nasz Pan.

Chcialbym jeszcze dodać słowo na temat czyśćca. Czy proces oczyszczania się jest tak bolesny, jak męki piekielne?

Moim zdaniem i tak i nie. Sam charakter, rodzaj tych mąk ma tę samą istotę. (Podkreślę tutaj, że to moja opinia, nie nauka KK) Polega ona na naszej reakcji na palącą, płonącą Miłość Boga, przed którą nie ma ucieczki.

Każdy z nas chyba przeżył coś takiego, że się poczuł głęboko zraniony przez osobę, którą szczerze kocha. Może to być współmałżonek, chłopak/dziewczyna, albo np. mama. I gdy nasz ból jeszcze jest świeży, a osoba ta chce nas pocałować, gest taki jest dla nas bolesny, irytujący, wręcz obrzydliwy. Jednak, gdy nasz ból znika, gdy zaczynamy wybaczać, zaczynamy pragnąć tego pocałunku i kontaktu z kochaną osobą.

Bóg nas zawsze chce "całować". I choć nigdy nas nie skrzywdził, nasz grzech powoduje to, że czasem odczuwamy niechęć do Bożej Miłości. Gdy jednak jest w nas choć odrobina Bożej Łaski, ten element wiecznego życia, zaczynamy proces zbliżania się do Boga. Jego miłość przestaje parzyć, a zaczyna grzać. I tylko od tego jak daleko od Niego jesteśmy zależy, jak szybko się do Niego zbliżymy. To czyściec.

Ludzie, którzy zmarli bez Łaski Uświęcającej nie mają w sobie w ogóle żadnej miłości do Boga. Oni nigdy się do Niego nie zbliżą. Dla nich Jego miłość będzie zawsze nienawistna, bolesna, irytująca.

Można by powiedzieć, że Bóg szuka wręcz pretekstu, by nas zbawić. Ale nie znaczy to, że kpi sobie z nas i pozwala kpić z siebie. On jest Miłosierny, ale i Sprawiedliwy. I to jedyne, co wiemy na pewno - reszta polega na zaufaniu podobnym do ufności, jaką małe dziecko darzy swego ojca. Dlatego powinniśmy Mu podziękować za wszystkich ludzi, rodziców, przyjaciół - dzięki którym znaleźliśmy się w KK. Bo my mamy Instrukcję Obsługi - ale nie potępiajmy innych. Pomóżmy im. Bo sama instrukcja nie wystarczy, czasem rozsądek i miłość dają lepsze skutki, niż fakt posiadania instrukcji, zwłaszcza, gdy się permanentnie łamie jej zalecenia.

Przepraszam, Ado, za ten off topic i witam serdecznie w domu.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
misia
Przyjaciel forum
Posty: 52
Rejestracja: 28-01-13, 14:02
Lokalizacja: Polska

Post autor: misia » 11-03-13, 10:51

Hiob pisze:
Przede wszystkim nikt z nas nie może postępować niezgodnie ze swoim sumieniem. Podam taki przykład: Jeśli w sobotę pomyłkowo pomyślę, że jest niedziela i z lenistwa nie pójdę na Mszę, zgrzeszę ciężko. Jednak, gdy w niedzielę będę przekonany, że jest sobota i nie pójdę na Mszę, żadnego grzechu nie mam.
Problem w tym, że sumienie często może zostać oszukane i wprowadzone w błąd. Można mieć bardzo uporządkowane sumienie, a z winy nieświadomości, czy też złych podszeptów postępować (mimo że w zgodzie z własnym sumieniem) niezgodnie z oczekiwaniami Boga. Wg mnie ww wymieniony przykład jest dyskusyjny, bo uczestnictwo we Mszy zostało sprowadzone do obowiązku :)

Czytałam ostatnio Księgę życia św. Teresy i często wspominała o tym, jak wielkiek krzywdy zaznała od niedoświadczonych, czy też niedouczonych kapłanów, którzy, jak to Hiob wspomniał otrzymali w pakiecie Instrukcję obsługi, ale nie potrafili z niej właściwie korzystać i gdy przystępowała do spowiedzi mówili jej, że grzech, który popełniła jest z kategorii wagi ciężkiej, podczas, gdy wg innych kapłanów nie przynależał nawet do grupy grzechów lekkich i odwrotnie. Często z tego powodu bardzo cierpiała i podkreślała konieczność odnajdywania "dobrych" spowiedników. Swoje życie sprowadziła do tego, aby w żadnym choćby najmniejszym aspekcie nie obrazić Boga i nie chyba ufała do końca własnemu sumieniu, bo ciągle podkreślała konieczność odnalezienia duchowego przewodnika najlepszego z możliwych, mimo że rozmawiała z samym Bogiem :)
Ostatnio zmieniony 12-03-13, 19:36 przez misia, łącznie zmieniany 1 raz.

Anteas

Post autor: Anteas » 11-03-13, 18:20

Hiob pisze:Ale możemy też kupić auto z instrukcją obsługi i gdy jej będziemy przestrzegać, będzie nam służyło długie lata.
Jak jest auto źle wykonane, to przestrzeganie instrukcji nić nie pomoże. Tylko cud albo mechanik. Więc to kiepski przykład.
Hiob pisze:KK daje nam niezawodną instrukcję zbawienia naszej duszy.
Tak twierdzi KK i Ty. Ale to jeszcze nie znaczy że to obiektywna prawda.
misia pisze:Wg mnie ww wymieniony przykład jest dyskusyjny, bo uczestnictwo we Mszy zostało sprowadzone do obowiązku :)
Bo uczestnictwo we Mszy Świętej w niedzielę jest obowiązkiem chrześcijanina!
Ale to nie znaczy że masz to robić tylko dla "świętego spokoju". To nie jest za karę dla nas, to dla naszego dobra. To tak jak z lekarstwem; fajnie jak jest miłe w smaku, ale gdy jest gorzkie, to też trzeba połknąć.
Temu, co rzeczywiście kocha Jezusa nie trzeba tłumaczyć że to obowiązek, temu zaś co jeszcze za mało kocha, to świadomość ciążącego na nim obowiązku pomoże pokonać pokusę opuszczenia Mszy Świętej. A nawet gdy idzie się na Mszę Świętą tylko z obowiązku, to jest to zawsze dla tego człowieka korzystne. Bo miłość na tym nie najlepszym ze światów, to nie tylko przyjemność, ale też wyrzeczenie i ból. Więc dla miłości czasami trzeba poświęcić własną wygodę, i pomimo zmęczenia, braku czasu czy innych przeszkód trzeba iść. Dla Bożej Miłości, bo Bóg poszedł dla nas na Kalwarię. A my mamy do kościoła bliżej, choć czasem pod górę :saint:
misia pisze:gdy przystępowała do spowiedzi mówili jej, że grzech, który popełniła jest z kategorii wagi ciężkiej, podczas, gdy wg innych kapłanów nie przynależał nawet do grupy grzechów lekkich i odwrotnie.
Zakwalifikowanie grzechu do ciężkich czy lekkich nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest walka z naszymi słabościami, nawet gdy nie mają charakteru grzechu ciężkiego. Dobrzy spowiednik nie jest zły, ale nawet taki nie wprowadzi nas do Królestwa Niebieskiego, gdy sami się nie weźmiemy w garść. A co do złych spowiedników, to na bezrybiu i rak ryba.
Ostatnio zmieniony 11-03-13, 18:27 przez Anteas, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
misia
Przyjaciel forum
Posty: 52
Rejestracja: 28-01-13, 14:02
Lokalizacja: Polska

Post autor: misia » 11-03-13, 19:13

Znam Przykazania Kościelne i wiem, że uczestnictwo jest obowiązkiem :) tylko nie wiem, czy Panu Bogu miło jest widzieć w umiłowanym przez Niego Kościele osobę, która przychodzi tam, żeby po prostu spełnić swój obowiązek. Skoro już tutaj posłużono się tyloma porównaniami to i ja skorzystam: to tak jakby odwiedzać mamę, która czeka z utęsknieniem na wizytę zapracowanego i zagonionego dziecka, które obiecało odwiedzać ją w pierwszy piątek miesiąca i robi to dla świętego spokoju i obowiązku. Myślę, że gdyby wspomniana mama miała tego świadomość, byłoby jej zwyczajnie przykro :)

ODPOWIEDZ