Odkurzanie tematu czas zaczac
Pomimo mojego zachwytu katolicyzmem ( szczegolnie tym tradycyjnym, przed modernizacja, ktora wiele popsula) nie wszystko jawi mi sie prosto w wierze. Przezywam rowniez watpliwosci, mysle, ze Kosciol sie w czyms tam myli ( a to dlatego, ze ja tak mysle
), stad widze, ze zbytni zachwyt nad mozliwosciami naszych czasow moze zaslepic : a przeciez to w Pismie Swietym rowniez pisze, ze nadmiar wiedzy nadyma, czyli niekoniecznie do wiary prowadzi.
Dziwne wydaje mi sie przekonanie, ze ludzie kiedys gorzej wierzyli, ze kiedys czychalo na nich wiecej niebezpieczenstw w wierze , a teraz to jest lepiej, bo mamy takie mozliwosci techniczne i technologiczne w propagowaniu wiary.
A czyz nie sam Jezus nauczal, abysmy stali sie jako dzieci?
Wiara tylko przez intelekt? To dopiero rekrut, ktory jeszcze prochu nie powachal, choc moze i akademie wielkie pokonczyl.
Wiara, taka dziecieca - to jak wojak, w przesiaknietym potem i dymem prochu mundurze, ktory nogi przemoczyl w okopie i niejedna kule nad uchem poslyszal. Nazywamy takich weteranami, i chocby bez zadnej akademii, to w boju sprawni i skuteczni i wytrwali.
To jest ta wlasnie wiara dziecieca - tylko dziecko potrafi prawdziwie "przepocic i przsiaknac sie " wiara - czuc od niego te wiare z daleka. I o taka nam chodzi.