www.tircenter.eu, wywiad, Marzec 2011

Audycje radiowe, w których brałem udział: www.pluswarszawa.pl, www.radiomaryja.pl, www.radioniepokalanow.pl i artykuły o mnie w polskich czasopismach
skrzydlaty
Przyjaciel forum
Posty: 1189
Rejestracja: 09-03-10, 19:43
Lokalizacja: Polska

www.tircenter.eu, wywiad, Marzec 2011

Post autor: skrzydlaty » 06-04-12, 20:18

Ostatnio (6.04.2012) użytkownik tomkopi na shoutbox podał poniższy adres wywiadu z Hiobem:
https://web.archive.org/web/20160510090 ... za-oceanem
Więc zamieszczam go tu w wykazie wywiadów i audycji (bo chyba go tu jeszcze nie zamieszczono). :-)

JAR3CK
Administrator
Posty: 55
Rejestracja: 08-06-17, 13:00
Lokalizacja: Piła

Re: www.tircenter.eu, wywiad, Marzec 2011

Post autor: JAR3CK » 05-07-18, 08:35

Strona już dawno nie działa, ale udało mi się odkopać artykuł:

https://web.archive.org/web/20160510090 ... za-oceanem

Na wszelki wypadek wklejam tekst wywiadu:


Serwis TIRcenter.eu rozpoczął cykl wywiadów z kierowcami ciężarówek. Zapytamy o specyfikę ich pracy oraz to jak radzą sobie za kółkiem. Pierwszy wywiad przeprowadziliśmy z Hiobem, polskim Truckerem jeżdżącym po USA.

1. Jakie posiadasz kategorie prawa jazdy i kiedy zdawałeś na nie egzaminy?

Mam BC+E z Polski i „CDL class A” w USA. W Polsce „zawodową trójkę” zrobiłem w 1977 roku i zacząłem jeździć Żukiem w Łączności, po roku przeszedłem do krakowskiego Transbudu. Tam na wewnętrznym kursie, bodajże w 1979 roku zrobiłem C+E i parę dni jeździłem Ziłem. Potem uciekłem do Zarządu, wozić Fiatem dyrektora technicznego, Leszczyńskiego.

Do USA przyleciałem w 82 roku i tu zrobiłem amerykańskie prawo jazdy kategorii „A”, czyli najwyższej w USA. Uznano mi polskie prawko, więc tylko zdawałem egzamin teoretyczny. Nie była to powszechna praktyka, wtedy wiele zależało od humoru egzaminującego policjanta. Dziś jest to znacznie precyzyjniej określone przepisami i każdy musi zdawać praktyczny test.

2. Ile kilometrów dotąd przejechałeś?

Z pewnością już ponad 6 milionów kilometrów. Oczywiście nie prowadzę dokładnej księgowości, ale zwykle czteroletnie auta wymieniałem na nowe i zazwyczaj miały około miliona km przebiegu, czyli rocznie przejeżdżam 220-250 tys km. Jeżdżę w USA 29 lat, łatwo policzyć.

3. Co skłoniło Cię do zrobienia uprawnień na ciężarówkę?

Przyjechałem tu bez znajomości języka, bez zawodu, więc wybór był dość ograniczony. Niewykwalifikowany robotnik na budowie, praca w jakimś magazynie, w fabryce… Ale mnie ciągnęło za kółko. Miałem bardzo małe doświadczenie, poza Fiatem, Żukiem i UAZem. Ziłem jeździłem dosłownie kilka dni. Myślałem więc, że i tu będę jeździł „dostawczakiem”, ale okazało się, że w USA siedemdziesięcioletnie babcie jeżdżą dwunasto-metrowymi kemperami i szkolnymi autobusami. Ciężko znaleźć pracę na małym aucie, zostawała wielka ciężarówka.

4. Dlaczego akurat taki zawód wybrałeś?

Od dziecka kochałem samochody. W domu nigdy nie było auta, pierwszego Malucha tata „wylosował na przedpłaty” gdy miałem 18 lat. (Kto dziś pamięta, co to było „losowanie na przedpłaty”? Hehe) Po maturze poszedłem na studia, ale szybko zrezygnowałem z nauki, żeby jeździć. W domu się nawet nie przyznałem, bojąc się rodziców. Mam 54 lata, od trzydziestu czterech lat za kierownicą. :-) I ciągle mnie ciągnie w drogę.

5. Czy zdarza Ci się jechać nie w pełni sprawnym samochodem? Jeżeli tak, to czy jest to zależne od nacisków pracodawcy czy sam w całości dbasz o stan swojego wozu?

To zależy jaki jest problem. Ja jestem teraz niezależnym truckerem, jeżdżę we własnej firmie, więc element nacisku pracodawcy odpada. Szefem jest żona, a z nią jakoś się dogaduję już od 32 lat. Jednak czasem mocniej od pracodawcy przemawiają argumenty finansowe. Natomiast dawniej, zwłaszcza na początku, zaraz po przyjeździe, różnie bywało.

Wtedy jeździłem w lokalnej firmie, ale pojęcie „lokalna” jest dość mylące. Mój pierwszy rozładunek był 300 km od bazy, potem kilkunastu innych klientów w okolicznych miasteczkach i wieczorem powrót. Do tysiąca km dziennie i w firmie tamtej, już nie istniejącej od lat, wszystkie przepisy się naginało. Ale ja, świeżo po przyjeździe, bez doświadczenia i bez dobrej znajomości języka bałem się protestować, by nie stracić pracy.

Dziś z pewnością nie pojechałbym autem z usterką zagrażającą innym uczestnikom, czy mnie samemu, albo z taką, która nienaprawiona spowodowałaby poważniejsze problemy. Jednak gdy przestanie świecić jedna z lampek nad przednią szybą, albo zepsuje się tempomat, czy klimatyzacja, to śmiało można odłożyć naprawę na później.

Podczas ostatniej podróży po wymianie oleju urwała się rurka od miarki. Na szczęście zauważyłem to na czas, ale nie mogłem dostać odpowiedniej części. Po wlaniu oleju do odpowiedniego poziomu mechanik po prostu zaślepił otwór i przejechałem z taką tymczasową zaślepką sześć tysięcy kilometrów. Dopiero na bazie wymieniłem ją na rurkę z bagnetem do mierzenia oleju.

Czasem jednak zdarza się taka sytuacja, że poważna usterka jest nie do uniknięcia, bez narażania innych. Kilkanaście lat temu zaświeciła mi się kontrolka niskiego ciśnienia oleju w moim Volvo. Jak się potem okazało, rozleciał się filtr oleju.

Jechaliśmy w kolumnie samochodów, w górach, za pługiem, obydwa pasy autostrady zajęte. Sypał gęsty śnieg, zawieja, większość kierowców amerykańskim zwyczajem miała włączone awaryjne migacze, a na CB jak zwykle hałas. Jechałem lewym pasem, z lewej strony nie było miejsca, by się zatrzymać, a na prawo nie było się jak przecisnąć. Zanim jakiś kierowca zrozumiał, że usiłuję zmienić pas i zjechać na pobocze i przepuścił mnie, było za późno. Awaria kosztowała mnie remont silnika w nowej ciężarówce, koszt ponad 20 tysięcy dolarów.

6. Czy często łamiesz przepisy związane z prędkością, dopuszczalną masą, czasem pracy lub inne? Jeżeli tak, to czy jest to wynik Twojej własnej decyzji czy pewnego nacisku pracodawcy? Jak oceniasz ogólne tendencje „w branży” w tym zakresie?

Jest praktycznie niemożliwe łamanie przepisów dotyczących masy pojazdu. Może na krótkich trasach, ale nie tak, jak ja jeżdżę. Wagi są stałym elementem amerykańskich dróg i ja, jadąc od wybrzeża do wybrzeża, jestem ważony kilkanaście razy. Natomiast gdy chodzi o szybkość, to zwykle jeżdżę poniżej dopuszczalnego limitu, ze względu na zużycie paliwa. Tutaj w wielu stanach wolno jechać ciężarówkom 120 km/h, w paru miejscach nawet więcej, a ja zazwyczaj jadę około 100-105 km/h

Gdy byłem młodszy, nie zawsze rozsądek zwyciężał. Odebrano mi dwukrotnie prawo jazdy za szybką jazdę. To jest bardzo dobra szkoła. Szybciutko się nauczyłem, że to się nie opłaca. My mamy niezwykle agresywny system punktowy. Mamy 12 punktów na trzy lata, a jadąc pojazdem komercyjnym za ominięcie szkolnego autobusu z zapalonymi czerwonymi światłami otrzymuje się osiem punktów, za złamanie przepisów dotyczących przejazdów kolejowych, agresywną jazdę, czy nadmierną szybkość – sześć, więc za dwa mandaty tego typu w czasie trzech lat traci się prawo jazdy. Gdy szybkość jest większa niż 15 mil na godzinę ponad limit, jednorazowe wykroczenie może spowodować zawieszenie prawa jazdy.

To są przepisy w moim stanie, w Północnej Karolinie, w innych może być inaczej, ale nawet, gdy ja złapię mandat w innym stanie, mój własny mi nalicza punkty. Dodatkowo firmy ubezpieczeniowe drastycznie podnoszą składki, a to naprawdę boli.

Ciągle widuje się na drodze „kowboi” pędzących i 150 km/h, ale są to sporadyczne sytuacje, znacznie rzadsze, niż dawniej. Niedługo skończą się zupełnie, bo i do nas dotrą elektroniczne rejestratory czasu pracy i myśli się także o wprowadzeniu „kagańców” w samochodach. A wielu ownerów operatorów, czyli kierowców prowadzących swe własne auta po prostu zwolniło, gdy paliwo zaczęło tak drożeć.

W USA rozpoczął się nowy system kontroli kierowców i firm przewozowych i dziś wielu pracodawców bardzo zwraca uwagę na to, by mieć czyste konto. Każdy mandat, czy to za stan techniczny, czy za jazdę kierowcy, idzie do wspólnej bazy danych. pojazd przejeżdżający przez wagę jest sprawdzany w tej bazie danych, a gdy firma ma słabe wyniki, kierowca jest proszony o zjechanie na bok i zostaje poddany kontroli.

7. Jak oceniasz zachowanie kierowców innych samochodów, osobówek, gdy jedziesz ciągnikiem siodłowym z naczepą? Co ci przeszkadza, denerwuje, co byś mógł im doradzić?

W USA trzeba zawsze pamiętać, że tu jeżdżą wszyscy. Każdy nastolatek robi prawko w szkole i każda babcia, nawet ta stuletnia, nadal porusza się sama swym autem. Nie każdy kierowca jest tak sprawny jak ja i zapominanie o tym przysparza niepotrzebnych frustracji.
Mnie osobiście najbardziej irytuje, gdy ktoś wjeżdża na autostradę z szybkością 70-80 km/h tylko po to, by za pięć mil gnać 130. Wszystkie dojazdówki do autostrady są wystarczająco długie, by osobowe auto rozpędziło się do szybkości tych, którzy jadą już autostradą. Wolne włączanie się do ruchu zmusza mnie do hamowania, lub do zmiany pasa ruchu. Nie mam nic przeciwko kierowcom, którzy decydują się na wolniejszą jazdę, ale ja mówię o tych, którzy za chwilę mnie wyprzedzą. Im się po prostu nie chce stanąć na gazie.
To są auta mające często 250 KM i więcej, są w stanie osiągnąć setkę w poniżej dziesięciu sekund, czemu więc im to zajmuje wieczność?

Odwrotną sytuację mamy przy zjeździe z autostrady. Często osobowe auto wyprzedza dużą ciężarówkę kilkanaście metrów przed zjazdem, tylko po to, by wskoczyć przed mój zderzak, ostro przyhamować i zjechać w odnogę. Gdyby to zrobił za mną, straciłby może dziesięć sekund, a nie stwarzałby bardzo niebezpiecznej sytuacji.

8. A jak jest z motocyklistami, rowerzystami i pieszymi? Czy są świadomi możliwości samochodu, który prowadzisz np. w zakresie drogi hamowania i manewrowania?

Ja większość czasu spędzam na autostradach, więc ruch pieszy i rowerowy praktycznie tu nie istnieje. Piesi i rowerzyści w USA to zwykle „sportowcy”. Natomiast jest tu sporo motocykli. Ci jednak zwykle są świadomi możliwości wielkich ciężarówek.
W USA, poza samymi miastami, jest znacznie więcej ciężkich, turystycznych motocykli, jak Harley Davidson, czy Honda Gold Wing, niż wyścigówek. Zatem i jazda tych motocyklistów jest stateczniejsza. To nie są nastolatki, siwe włosy motocyklisty nikogo nie dziwią. A z wiekiem zwykle przychodzi rozwaga.

9. Jak często w trasie pomaga Ci kontakt z innymi kierowcami przez CB, np. w zakresie omijania kontroli drogowych, zatorów czy pomocy w razie ewentualnej awarii lub usterki?

CB praktycznie nie używam. Zazwyczaj jest włączone na „polskim kanale”. Na wszelki wypadek. Moja ciężarówka ma olbrzymie herby Krakowa i godła Polski, więc mnie inni Polacy łatwo mogą zauważyć i wtedy zwykle szukamy się na 25. Ale radio czasem milczy nawet przez tydzień.
Kontroli drogowych nie mam powodu omijać, zatory sprawdzam na googlach, (albo robią to dla mnie wirtualni pasażerowie, których zawsze kilkudziesięciu jedzie ze mną), a gdy ma awarię, szukam pomocy przez Internet i telefon. Gdyby nie to, że w niektórych firmach wołają pod rampę rozładunkową przez CB, w ogóle bym się pozbył tego urządzenia.

10. Czy miałeś już jakieś wypadki, kolizje, stłuczki jako kierowca ciężarówki czy samochodu osobowego?

Poważniejszego wypadku jeszcze nie miałem. Mam nadzieję, że tak zostanie. Kiedyś rozbiłem Malucha taty wjeżdżając w ulewnym deszczu w UAZ-a skręcającego w lewo i stojącego na pasie, którym ja gnałem jak szalony (o ile takie stwierdzenie ma sens w przypadku Małego Fiata :-) ) Maluch miał bagażnik wgnieciony po szybę, a UAZ-ie nie mogliśmy się doszukać jakiegoś zadrapania na zderzaku.

Po przyjeździe do USA złamałem się raz w scyzoryk, jadąc po mokrym asfalcie zbyt blisko poprzedzającego mnie auta. On przyhamował, ja też. Jednak ja zbyt gwałtownie na istniejące warunki, do tego byłem pusty. Własna kabina uderzyła w bok naczepy, na szczęście niezbyt mocno. więcej strachu niż strat.

Rozbiłem też raz dach naczepy. Przestępstwo zwykle karane natychmiastowym wyrzuceniem kierowcy z pracy, ale się wybroniłem. Jechałem boczną szosą i zobaczyłem wiadukt oznaczony 12′ 9″. Typowa naczepa ma 13′ 6″, więc teoretycznie powinno mi braknąć dziewięć cali, czyli ok. 23 cm. Ale powoli przejechałem, z lekkim zapasem. Gdy kilka kilometrów dalej zobaczyłem wiadukt oznaczony 13′ 3″, nawet nie zwolniłem specjalnie. Byłem pewien, że mam niższą od typowej naczepę i tu przelecę z olbrzymim zapasem… Czekała mnie niemiła niespodzianka.

Było też trochę otarć, drobnych zadrapań. Czasem bardzo trudno tego uniknąć, choć są , oczywiście, kierowcy lepsi niż ja, którzy zawsze najpierw pomyślą i trzy razy sprawdza, niż coś zrobią.

Miałem też, przed wielu laty, ciekawą sytuację na parkingu dla ciężarówek. To była tzw. „Rest area”, parking przy autostradzie z toaletami. Zatrzymałem się na parę minut, poszedłem do łazienki, a wracając sprawdziłem opony, światła i wsiadłem do kabiny, by wypełnić kartę drogową. Minutę później ruszyłem w drogę, ale ponieważ przede mną stała inna ciężarówka, musiałem cofnąć metr, czy dwa. Sprawdziłem oba lusterka i cofnąłem… w nowiutkie osobowe Volvo, które akurat zajechało tu i zaparkowało pół metra za mną tak, że go nie widziałem w żadnym lusterku. Policja nawet mnie nie ukarała mandatem, uznając winę kierowcy samochodu osobowego. To jednak mnie nauczyło, że sprawdzenie czegoś na własne oczy dwie minuty temu nie gwarantuje wcale, że teraz jest tak samo.

11. „TIRy na tory”?

W USA transport kolejowy to znikomy procent przewozów, ale dość duża konkurencja dla kogoś, kto jeździ tak, jak ja, od wybrzeża do wybrzeża. Wiele wielkich firm praktycznie oddało już te przewozy kolei. Niektóre z nich, jak JB Hunt, należą do linii kolejowych. Jednak zawsze pozostanie rynek dla ciężarówek. Towar na kolej trzeba zawieźć, załadować naczepę na wagon, w docelowym miejscu rozładować, dowieźć do klienta – to wszystko zwiększa koszty i czas usługi. Na krótszych trasach, gdzie się odbywa 90% przewozów, jest to niepraktycznie i ekonomicznie nieopłacalne, a i w przewozach transkontynentalnych będzie zawsze miejsce dla takich jak ja.

12. Jaka jest Twoja znajomość zasad udzielania pierwszej pomocy i gdzie zdobyłeś posiadaną wiedzę i umiejętności w tej dziedzinie?

Moja żona jest pielęgniarką, ona musi przechodzić szkolenia regularnie i każdego niemal dnia stosuje je w praktyce. Ona też jest moim nauczycielem.

13. Czy musiałeś kiedyś w praktyce wykorzystywać swoje umiejętności udzielania pierwszej pomocy?

Nie, na szczęście nie miałem jeszcze okazji.

14. Wymień najczęstsze problemy, kłopoty i bolączki w Twojej codziennej pracy?

Najbardziej mi przeszkadza nieustanna presja polityków, by coraz dokładniej regulować i kontrolować naszą branżę. Nie ma chyba innej, która byłaby tak sprawdzana. Kierowcy to nie kukiełki, którym politycy muszę mówić kiedy mają się wysikać, a kiedy wysmarkać nos. Ja potrafię czytać swoje ciało, wiem, kiedy jestem zmęczony, wiem, kiedy mogę bezpiecznie jechać. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby tak szczegółowo tego regulować.

Na razie w USA nie jest jeszcze tak źle, na przykład przepisy mówią, że możemy jechać 11 godzin non-stop. Większość kierowców i tak robi przerwy, bo sam organizm się tego domaga. Ale gdy ktoś ma dobry dzień, może przejechać bez odpoczynku. Wybór należy do nas. Jednak już są propozycje zmian przepisów i zapewne nie minie parę lat, gdy i do nas trafią przepisy podobne do europejskich.

15. Dziękuje. Pozdrawiam i życzę szerokiej drogi.
„Niech Cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad Tobą, niech Cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku Tobie oblicze swoje i niech Cię obdarzy pokojem” (Lb 6,24-26)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: www.tircenter.eu, wywiad, Marzec 2011

Post autor: hiob » 29-07-18, 15:45

jar3ck, wielkie dzięki. Już poprawiłem pierwszy post skrzydlatego.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ