Pewien profesor przyniósł na wykład szklany słój. Wsypał do niego duże kamienie, wielkości piłek tenisowych, do samego brzegu. Zapytał studentów: "Czy ten słój jest pełny?"
"Pełny, oczywiście, że pełny" odpowiedzieli studenci. Profesor wyjął wtedy spod biurka pudełko z małymi kamyczkami i wsypał ich sporą ilość do słoja, wypełniając przestrzeń między dużymi kamieniami. Zapytał ponownie studentów: "A teraz, czy teraz słój jest pełny?" "Teraz już tak, teraz na pewno".
Domyślacie się, myślę, co było dalej. Profesor wsypał jeszcze piasek, a i filiżanka kawy zmieściła się na końcu.
Ale co to ma wspólnego z czymkolwiek? Otóż to my, każdy z nas, jesteśmy takimi słojami. Te duże kamienie, to ważne sprawy w naszym życiu. Bóg, modlitwa, nasza rodzina. Te małe kamyczki to sprawy mniejszej rangi, ale ciągle ważne. Jak praca czy szkoła. Natomiast ten piasek to bzdury. Telewizja. Godziny spędzone przy grach komputerowych.
Jaka więc jest nauka z tej poglądowej lekcji? Gdy zaczniemy dzień od dużych kamieni, zmieszczą się także i te mniejsze a i na piasek będzie trochę miejsca. Ale gdy najpierw nasypiemy piasku, nic już nie wejdzie do słoja.
A co z tą filiżanką kawy? Otóż bez względu na to jak bardzo mamy zajęty dzień, zawsze znajdzie się chwilka czasu na filiżankę kawy z przyjacielem.
Najpierw duże kamienie
- hiob
- Administrator
- Posty: 11193
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Najpierw duże kamienie
Ostatnio zmieniony 11-06-09, 02:57 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
Re: Najpierw duże kamienie
Niezla przypowiesc Hiobie. Nic dodac nic ujac. Takie to proste i takie trudne zarazem. Zeby jeszcze tak opanowac sklonnosci do lenistwa. Najlepiej wszystko wychodzi we wlasciwym porzadku (od rzeczy waznych do mniej i niewaznych) jak mam "noz na gardle" a potem laba do nastepnego "dead line".
Re: Najpierw duże kamienie
Beeeeepp! Gry rozwijaja wiele cech czlowieka w dobrym kierunku.Telewizja. Godziny spędzone przy grach komputerowych.
Chyba ze masz na mysli juz doslownie godziny na dobe ^^ to zwracam honor
Ostatnio zmieniony 10-04-08, 21:23 przez Anaheim, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Najpierw duże kamienie
w takim krótkim tekście wszystko zawarte i do tego prawda
Re: Najpierw duże kamienie
To jeszcze zalezy kto jaka miara mierzy.Dla jednych "duzy kamien" to Bog dla innych filizanka "kawy".
- hiob
- Administrator
- Posty: 11193
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: Najpierw duże kamienie
Na pewno, choć zgodzisz się zapewne, że dla większości ludzi pewne sprawy są ważniejsze od innych. Czas spędzony z rodziną, obowiązki domowe, praca są ważniejsze niż oglądanie głupich seriali telewizyjnych, czy granie w gry komputerowe. Tak więc sama idea jest obiektywnie prawdziwa, nawet, gdy dla różnych ludzi różne rzeczy mogą być "dużymi kamieniami".WITEK pisze:To jeszcze zalezy kto jaka miara mierzy...
Zresztą... dla człowieka niewierzącego sprawy wiary nie są ani dużymi kamieniami, ani "filiżanką kawy", ani w ogóle niczym. Nie jest to więc tak, że ateista zostawia Boga na koniec. Na koniec Boga zostawia ktoś, kto jest "letni" w swojej wierze. Ateista raczej w ogóle się Bogiem nie zajmuje, nie wierząc w Jego istnienie.
Chyba, że jest to "wojujący ateista", poświęcający wiele czasu na walkę z Bogiem. Wtedy jednak ta jego"antyreligia" jest dla niego największym kamieniem. A swoją drogą osoby o takiej postawie potwierdzają nie tylko,że Bóg istnieje, ale także to, że one wiedzą (mniej, lub bardziej świadomie), że On jest. Dlaczego? Dlatego, że nikt nie walczy z czymś, w istnienie czego tak naprawdę nie wierzy. Nikt nie poświęca swego czasu na udowadnianie, że nie istnieją 50-metrowe różowe króliki, albo wróżki, czy inne krasnale. Tymczasem ludzie całkiem, wydawałoby się poważni, jak Richard Dawkins, poświęcają swój cenny czas na "udowodnienie", że Boga nie ma. Tak więc dla Dawkinsa Bóg na pewno jest jednym z największych kamieni. :mrgreen: :-P
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
Re: Najpierw duże kamienie
Nie,nie ja nie przecze ze teoria z "kamieniami" jest zla.Kazdy z nas ma jakies sprawy i spraweczki,jest zajety tym i owym ale jesli zajdzie potrzeba znajdzie czas na cos dodatkowego lub go interesujacego.Takim przykladem jestem ja ,nigdy wczesniej nie mialem czasu na zadne forum a teraz jakies pare minut zawsze znajde .Napewno nie bede nic udowadnial "wojujacy ateista".Dla mnie osobiscie katolicy, islamisci ,muzulmanie,buddysci czy protestanci nie stanowia zadnego problemu.Kazdy ma swoje racje i przekonania.Tylko jest takie powiedzenie "Nie rub drugiemu co tobie nie mile".Ja szanuje czyjas wiare czy przekonania,wiec oczekuje tego samego.Zdazaly sie wyklady "a bo tak nie mozna,a bo tak trzeba,bo to botamto"Zyje w koncu wsrod katolikow ale z czasem doszlismy do porozumienia,po prostu sie nie draznimy.
- hiob
- Administrator
- Posty: 11193
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: Najpierw duże kamienie
To powiedzenie, tak zwana "złota zasada", to także nauka Biblii, choć Jezus przedstawia ją w "pozytywnym" świetle. Rób drugiemu to, co chcesz, żeby on ci zrobił:WITEK pisze:...Tylko jest takie powiedzenie "Nie rób drugiemu co tobie nie mile".Ja szanuje czyjas wiare czy przekonania,wiec oczekuje tego samego...
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! (Mt 7,12a)
Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! (Łk 6,31)
Oczywiście zahaczamy tu o szerszy aspekt tego,co jest "dobre". Skąd w ogóle koncepcja "dobra", moralnego zachowania itp? Wykluczając istnienie Boga w zasadzie wykluczamy istnienie dobra. Czym bowiem jest dobro, gdy jesteśmy tylko produktem bezmyślnej ewolucji? Wtedy dobrem jest tylko to, co pozwala mi przetrwać. Mnie osobiście, albo mojej grupie rodzinnej, czy plemiennej. Więcej o tym pisałem m. in. TUTAJ Tam też, gdy tylko zechcesz, możemy kontynuować dyskusję na ten temat.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)