Poet of de Fall pisze:hiob pisze:Nie można ich stosować zamiennie, bo mają inne zabarwienie emocjonalne.
Ech... Spróbuję najprościej jak się da. Słowo "partner" ma szersze znaczenie niż "konkubent". Na tej samej zasadzie co słowa "Polak" i "Krakowianin". Zrozumiałeś teraz?
To, że słowo może mieć szersze znaczenie nie oznacza, że je stosujemy w szerszym znaczeniu. W zamieszczonych przeze mnie cytatach "partner" znaczy dokładnie to samo, co "konkubent". Zrozumiałeś teraz?
Poet of de Fall pisze:hiob pisze:Wynika z niej, że Twoim zdaniem konkubinat wśród celebrytów świadczy o "zdrowiu naszego społeczeństwa"
Nie, nie wynika. Dokonałeś daleko idącej nadinterpretacji moich słów. Tamtą wypowiedzią podzieliłem umownie społeczeństwo na przestępców (chorą część) i nie-przestępców (zdrową część). Życie zblazowanych celebrytów i kwestia zdrowych czy chorych form związków to osobna sprawa.
Pozwól zatem, że ponownie zacytuję cały kontekst Twojej wypowiedzi:
Nie, nie widzę tu żadnej manipulacji, bo i bez zróżnicowanego nazewnictwa (całkowicie słusznego) każdy widzi różnicę pomiędzy przestępcą, marginesem, a zdrową częścią społeczeństwa. Manipulacja ma miejsce wtedy, kiedy odpowiednim doborem słów dąży się do zmiany postrzegania jakichś zjawisk. Tu tego elementu nie ma. To właśnie zróżnicowanie nazewnictwa wynikło z różności określanych zjawiska, a nie na odwrót. Dobrze wiem, że media zajmują się głównie manipulowaniem masami, ale w tym przypadku to akurat szukanie dziury w całym.
Każdy widzi co? Że jeśli chodzi o celebrytów, których tak bardzo chcemy naśladować (gdy czytamy "pisma kobiece" i plotkarskie sekcje popularnych tygodników, to konkubinat jest OK. I to jest ta manipulacja, która mi się nie podoba.
hiob pisze:Działa, gdy chodzi o ogłupianie społeczeństwa. Doskonale to zilustrowałeś swoimi wypowiedziami.
Jeżeli możesz, to powstrzymaj się proszę od tego typu komentarzy, wszak ja Tobie nie mówię, że jesteś ogłupiony przez to czy tamto.
Jeżeli jestem ogłupiony przez to, czy tamto, wytknij mi. Bardzo bym nie chciał taki być i chętnie to zmienię, jeśli takie zjawisko zauważę.
Moja wypowiedź nie była personalnym atakiem na Twoją osobę, ale komentarzem do Twojej wypowiedzi. Pokażę Ci to na innym przykładzie. Kimberly Hahn kiedyś ze zdumieniem zobaczyła, że jej przyjaciółka, osoba głęboko wierząca, ogląda w domu na video film "od osiemnastu lat", z dość odważnymi erotycznymi scenami. zapytała ją jak może, jako chrześcijanka, oglądać takie filmy, na co tamta odparła, że jej wiara jest na tyle mocna, że takie filmy jej nie mogą zaszkodzić. Kimberly jednak zauważyła, całkiem słusznie, że te filmy już jej zaszkodziły, skoro nie widzi nic złego w ich oglądaniu. Po prostu jej wrażliwość, jako chrześcijanki, już została stępiona.
Podobnie, wydaje mi się, wygląda Twoja reakcja. Nie widzisz problemu, nie widzisz zła w takiej manipulacji, a zatem ta manipulacja osiągnęła swój skutek. Uważasz, że jest w porządku, gdy o marginesie społecznym piszemy w pejoratywny sposób, a o celebrytach w identycznej sytuacji w sposób ich gloryfikujący, czy "neutralny" -(choć dla mnie nazywanie konkubinatu partnerstwem żadną neutralnością nie jest. To jest gloryfikacja). Tym bardziej, że to zjawisko nie zachodzi tylko w przypadku konkubinatu - wystarczy wspomnieć przypadek skazania za niemoralny akt z nieletnią dziewczynką Polańskiego. Nigdy lewackie media nie nazwały tego "pedofilią", gdy tymczasem podobne zachowanie np. katolickiego księdza zasługuje na takie określenie w tytule i nagłówku. I to koniecznie na pierwszej stronie.
Poet of de Fall pisze:hiob pisze:Natomiast dalej mi nie wytłumaczyłeś dlaczego to niby w informacji o kochanku bijącym dziecko nie można napisać "partner", a o kochanku jakiejś celebrytki "konkubent"?
Jak to nie można? Można! Tylko zwyczaj utarł się taki, a nie inny i nie widzę powodów, aby na siłę go zmieniać...
Co było do udowodnienia. W zasadzie nie muszę tu nic więcej dodawać. Może tylko tyle, że Ty tu nie widzisz problemu, a ja owszem, a ja tak.
Poet of de Fall pisze: hiob pisze:I ja mam z tym problem.
A ja nie mam. Bo informacji o celebrytach po prostu nie czytam i nie oglądam.
Po pierwsze to nie da się nie czytać informacji o celebrytach. Ja nie oglądam TV, jedyny w zasadzie kontakt z wiadomościami ze świata to aplikacja wp.pl w mojej komórce i okazjonalne spojrzenie na Teleexpress, gdy ogląda go mama, ale tych wiadomości nie da się nie zauważyć - krzyczą z samych nagłówków. Po drugie jeśli rzeczywiście ich nie oglądasz, to dlaczego podjąłeś tu tę dyskusję? Przecież chyba w takim razie w ogóle nie wiesz o czym piszesz.
Poet of de Fall pisze: Zatem czego chciałbyś?
A - stosowania terminu "partner" w kronikach kryminalnych?
B - stosowania terminu "konkubent" w opisach życia celebrytów?
C - zainicjować dyskusję o konkubinatach w społeczeństwie do czego powyższy temat miał być pretekstem?
Chciałbym, by konkubinat był zawsze określany w taki sam sposób. chciałbym, by media uczciwie informowały społeczeństwo o roli rodziny, o tym, jak ważne jest małżeństwo w społeczeństwie i jak wiele ujemnych skutków dają "wolne związki". Chciałbym by media nie gloryfikowały bezkrytycznie życia "znanych i lubianych", bo znaczna część społeczeństwa łyka to jak gęś kluski i równie bezkrytycznie stara się ich naśladować.
Poet of de Fall pisze:Marek MRB pisze:...i wciskania kitu ciąg dalszy... a potem bedziesz pisał o "pomówieniach"...
Wiele rzeczy mogę wspaniałomyślnie puścić mimo uszu, ale zarzucania mi kłamstw nie zdzierżę. Czekam na przeprosiny lub interwencję moderacji.
Ponieważ ja jestem zaangażowany w tę dyskusję, poproszę innych o ocenę naszej wymiany zdań.