Święto Dziękczynienia

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Święto Dziękczynienia

Post autor: hiob » 24-11-05, 01:00

Dziś w Stanach Zjednoczonych obchodzimy Święto Dziękczynienia. Jest to w zasadzie świeckie święto, kojarzące się wszystkim z indykiem i jakimiś Indianami, którzy pomogli pierwszym pielgrzymom przybyłym na amerykańską ziemię w przetrwaniu pierwszej zimy na skalistym wybrzeżu Massachusetts.

Napisałem "w zasadzie", bo choć nie jest ten dzień częścią kalendarza liturgicznego Kościoła, to przecież nie można tego święta zrozumieć w oddzieleniu go od Boga. Co prawda dzisiaj nazywane jest ono potocznie "Turkey Day" (Turkey znaczy indyk, nie Turek, nie jesteśmy kanibalami) i raczej kojarzone z wielkimi wyprzedażami w sklepach niż z oddawaniem dziękczynienia Bogu, ale zastanówmy się. Komu to dziękczynienie składamy? Indykowi? Indianom? Zobaczycie sami komu, gdy przetłumaczę za moment fragment deklaracji prezydenta Georga W.

Wcześniej jednak może parę zdań o samym wydarzeniu, na cześć którego to święto powstało. Pewien Indianin imieniem Squanto został porwany na początku XVII wieku przez Anglików i sprzedany w niewolę. W Anglii nauczył się języka i po latach powrócił do Ameryki jako tłumacz i przewodnik w jednej z handlowych wypraw Anglików do Nowej Ziemi. Uzyskawszy podczas niej wolność osiadł u wybrzeży Nowej Anglii w swej rodzinnej wiosce. Gdy ponownie zobaczył nadpływający okręt, witał bez strachu przybyłych Anglików. Niestety tylko po to, żeby ponownie stać się ich niewolnikiem. Wykupiony w Hiszpanii przez zakonników tylko w celu przywrócenia mu wolności powrócił drugi raz do Ameryki, już jako chrześcijanin. Do "Boga białego człowieka" przekonało go działanie właśnie tych zakonników, powracających wolność i godność niewolnikom przywożonym z zamorskich krajów.

Squanto po powrocie do ojczyzny nie zastał jednak już swych krewnych. Wszyscy mieszkańcy wioski zmarli na skutek jakiejś epidemii. Niedaleko jej jednak była pierwsza osada pielgrzymów europejskich, purytan, przybyłych na statku "Mayflower", którzy schronili się w Nowym Świecie przed religijnymi prześladowaniami ze strony kościoła anglikańskiego. Squanto zamieszkał pośród nich, ucząc ich uprawy kukurydzy i ziemniaków, polowania i przetrwania mroźnych zim północno-wschodniego wybrzeża. Zmarł on wśród nich w listopadzie 1622. roku, prosząc o modlitwę, aby "znaleźć się u Boga białego człowieka w niebie".

Święto dziękczynienia było obchodzone lokalnie "od zawsze", a gdy powstało niezależne państwo amerykańskie już w pierwszym roku jego istnienia pierwszy prezydent i jeden z ojców Stanów Zjednoczonych, "oryginalny" George W. (George Washington, znany nam w spolszczonej pisowni jako Jerzy Waszyngton) napisał taką proklamację: <font color=purple>

"[&#8230;]Kongres postanowił wyznaczyć dzień 29. Czerwca jako Święto Dziękczynienia i wysławiania Boga za dobro i łaskę, wiele szczególnych przypadków miłosierdzia doświadczanego przez wielu z nas, abyśmy pilnie oddali Mu dzięki, a On wziął nas za swój naród wysławiający Go i oddający Mu cześć. Kongres rekomenduje więc poszczególnym ministrom, starszym i wszystkim ludziom mu podlegającym: Uroczyście i poważnie błagajmy, przekonani przez Boże miłosierdzie, byśmy wszyscy, cały naród, ofiarowali Bogu w podzięce nasze ciała i dusze w ofierze, przez Jezusa Chrystusa".

Zaraz, zaraz&#8230; a ja myślałem, że ojcowie państwa amerykańskiego byli za rozdzielnością państwa od kościoła&#8230; Prawdę mówiąc byli, za rozdzielnością państwa od instytucji kościelnych, nauczeni prześladowaniami purytan przez państwowy kościół anglikański. Ale nie znaczy to wcale, (jak widać z tego nieudolnie przeze mnie przetłumaczonego fragmentu proklamacji z 1676. roku,) że rozdzielność ta znaczyła, że należy wyrzucić Boga z naszego życia. Prezydent Lincoln ustanowił w drugiej połowie XIX. wieku coroczne święto, które teraz obchodzone jest zawsze w ostatni czwartek listopada.

Mnie ten termin szczególnie się podoba, bo doskonale wpisuje się w kalendarz liturgiczny Kościoła Katolickiego. Oczywiście gdy prezydent Roosevelt w 1941. roku wyznaczył ten termin, nie miał on na myśli Kościoła Katolickiego. Motywacją jego była poprawa gospodarki państwa. Chodziło o ustanowienie okresu zakupów świątecznych. Do dziś piątek po Święcie Dziękczynienia jest dniem, w którym sklepy corocznie uzyskują największe obroty. Zaczyna się sezon Bożonarodzeniowy, na ulice wychodzą tysiące przerośniętych krasnali w czerwonych kubraczkach znanych nam jako święci Mikołajowie i zaczyna się szaleństwo wydawania pieniędzy na prezenty pod choinkę.
Kościół Katolicki jednak, o czym zdaje się coraz mniej ludzi pamiętać, Boże Narodzenie zaczyna obchodzić w noc wigilijną. Do tego czasu obchodzimy okres Adwentu, oczekiwania na Mesjasza. Rok liturgiczny zakończył się w poprzednią niedzielę świętem Chrystusa Króla, a w następną będzie pierwsza niedziela nowego roku i pierwsza niedziela Adwentu. Jednak niezależnie od tego, czy dzisiejszy czwartek uznamy za koniec poprzedniego roku, czy początek przyszłego, Święto Dziękczynienia wydaje się być w idealnym miejscu. Bo przecież powinniśmy zakończyć ten rok podziękowaniem Bogu za wszystko i w taki sam sposób zacząć rok następny.

Co więcej, samo słowo "dziękczynienie" po grecku to nic innego, tylko "eucharystia". Nazywanie ofiary Mszy Świętej "Eucharystią" wzięło się właśnie z tego, że zawsze, gdy Biblia przekazuje nam, jak Jezus sprawuje ofiarę "łamania chleba", składa najpierw dziękczynienie. Widzimy to między innymi w tym fragmencie:

Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże. Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę! (Łk 22:17-19)

Tak się przyzwyczailiśmy do tej ofiary, że nawet się nie zastanawiamy nad nią. Pomyślmy jednak przez moment. Bóg, ten Nieogarnięty, po trzykroć Święty, Nieskończony Bóg stal się jednym z nas, zwykłym stworzeniem, nie po to, żeby nami rządzić, nie po to, żeby opływać w bogactwa, ale po to, żeby obdarty ze wszystkiego umrzeć śmiercią niewolnika za nie swoje winy. Pojawił się wśród nas, aby zapłacić nie swój dług, abyśmy my mogli żyć z Nim w wieczności. Co za wspaniały dar, co za wspaniały Bóg. Nic dziwnego, że nazywamy ofiarę Mszy Świętej Eucharystią.

Tak więc dzięki Indianinowi imieniem Squanto, hiszpańskim zakonnikom wykupującym wolność niewolnikom przywożonym przez Anglików z Nowego Świata i prezydentom Waszyngtonowi, Lincolnowi i Rooseveltowi, mamy dziś wspaniale święto, klamrę łączącą stary i nowy rok liturgiczny, dzień dziękczynienia Bogu za wszystkie błogosławieństwa i dary, które od niego bez przerwy i w obfitości otrzymujemy. Szczególnie za dar Jego Syna. Nie nazywajmy więc tego dnia "Świętem Indyka". Indykowi nie zawdzięczamy nic. Wszystkie podziękowania należą się Bogu.
Ostatnio zmieniony 26-11-09, 03:37 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Święto Dziękczynienia

Post autor: hiob » 23-11-06, 01:00

Dzisiaj obchodzimy w Stanach Święto Dziękczynienia. Wszyscy już chyba nie raz słyszeli historię o tym, jak Indianie uratowali od śmierci głodowej pierwszych osadników amerykańskich w Plymouth Rock. Tym bardziej, że tak naprawdę nie wiemy dokładnie co i jak tam się stało i święto to bardziej bazuje na legendzie, niż na prawdziwej historii. Ale to w niczym nie przeszkadza. Krak być może jest tylko legendarną postacią, ale Kraków jak najbardziej realną rzeczywistością.

Święto  Dziękczynienia doskonale wpisuje się w kalendarz roku liturgicznego. Właśnie ten rok się kończy w najbliższą niedzielę Świętem Chrystusa Króla. Ale dobrze jest, zanim uroczyście ogłosimy, że Jezus jest rzeczywiście Królem, podziękować mu za wszystko. Za cały ostatni rok, za wszystkie dary, jakie od niego uzyskaliśmy i przede wszystkim za dar zbawienia.

Cała Polska jest dzisiaj w żałobie. Wielka tragedia w Halembie, gdzie niespodziewanie i być może zupełnie niepotrzebnie odeszło do Pana 23 górników w wyniku katastrofy, wybuchu metanu. Każda nagła śmierć jest tragedią, ale taka, która jest wynikiem ryzykownego posunięcia dla uratowania jakiegoś wyposażenia, majątku, tym bardziej boli. Ludzie młodzi, ludzie w sile wieku, każdy z nich mógł jeszcze wiele lat przebywać z nami.

Czemu o tym wspominam? Bo słuchając radia, słuchając reakcji polityków na tę sytuację uderza mnie ten wielki smutek, ta rozpacz niemal po stracie tych osób. Odnoszę wręcz wrażenie, że robią to, bo tak trzeba. Bo byłoby się skrytykowanym za inną reakcję. Nie zrozumcie mnie źle, to jest tragedia. Zwłaszcza dla rodzin tych osób. Zapewne wielu z nich szczerze rozpacza. Ale każdego dnia odchodzi od nas tysiąc, czy dwa tysiące naszych braci. Śmierć jest rzeczywistością, która wszystkich nas czeka i wcale nie musi być ona tragedią.

Czasem traktujemy życie na ziemi jako największe dobro. Ironią jest to, że często ci, którzy tak uważają równocześnie oceniają, że życie innych nie jest warte życia. Uważają, że kobieta dla komfortu swojego życia ma prawo do aborcji i do antykoncepcji, że starsi i chorzy mają prawo do eutanazji, dobrowolnej, lub nie. Że mąż Terri Schiavo w kooperacji z sędzią miał prawo pozbawić ją życia. Zapominamy jednak, że  życie nasze na ziemi niczego nie kończy. To dopiero początek i tak naprawdę to życie duszy jest po stokroć ważniejsze niż zachowanie życia w ciele.

Jakoś nie widzę rozpaczy i smutku dziennikarzy, polityków i zwykłych ludzi, gdy nasze społeczeństwo odchodzi od Boga. Gdy zaczyna akceptować sposoby życia pozbawiające je zbawienia. Gdy popełnia czyny będące złem w oczach Boga. Gdy nasze rodziny się rozpadają, gdy promowane są "alternatywne sposoby życia", a największym dobrem stają się tolerancja i indyferentyzm.

Nie piszę tego, żeby w jakiś sposób zlekceważyć to, co muszą czuć rodziny zmarłych tragicznie górników. I ja w tym roku odniosłem wielką stratę. Mój tatuś odszedł od nas na zawsze.  Wiem, czym jest żal po śmierci bliskiej, kochanej osoby. Ale chciałem wspomnieć o tym bolesnym wydarzeniu w kontekście Święta Dziękczynienia właśnie dlatego, że jestem wdzięczny Bogu za dar wiary,  jaki miał mój tata. Za to, że był on głęboko wierzącym człowiekiem, że przyjął sakramenty święte i że odszedł do Pana  przygotowany. Dlatego ta nasza tragedia jest też wydarzeniem radosnym, bo mamy nadzieję graniczącą z pewnością, że tatuś jest teraz szczęśliwy i modląc się za nas i otaczając nas stamtąd opieką, oczekując na nas.

Górnicy z Halemby nie mieli możliwości przygotować się na śmierć. Przyszła niespodziewanie. Nie spodziewali się zapewne, że przyjdzie teraz.  Ale wiara na Śląsku jest ciągle żywa, ludzie nadal witają się tradycyjnym "Szczęść Boże", żony dalej błogosławią mężów wychodzących do kopalni, więc mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy odeszli, byli przygotowani na spotkanie z Bogiem. My wspomóżmy ich modlitwą. Bóg miłosierny. Tragiczne to wydarzenie  powinno nam jednak uświadomić, że każdy z nas może zdać Panu sprawę ze swego życia jeszcze dziś. Nie wiemy, czy mamy jeszcze 50 lat, czy dziesięć, czy rok. Czy doczekamy jutrzejszego dnia. Może więc zamiast rozpaczać po śmierci ludzkiej, po każdej katastrofie, która, nie zrozumcie mnie źle, jest tragedią, ale może powinniśmy zacząć rozpaczać po każdym, który traci wiarę, który odchodzi od Boga i żyje tak, jakby Jego nie było. Zanim jest za późno i zanim odejdzie na zawsze.

A ja w tym dniu dziękuję Bogu za ten rok. Za wszystko, co od Niego w nim otrzymałem. Także za to, że zabrał od nas tatusia, choć z tym trudno się pogodzić. Ale tak musi być, każdego z nas to czeka, a poczucie, że mój tata i mój Ojciec Niebieski są teraz razem daję niesamowity komfort i pozwala osuszyć łzy.

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. (Mt 10,28)Fragment czytań z dzisiejszej liturgii Święta Dziękczynienia:

Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym. (1 Kor 1,3-9)

Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła. (Łk 17,11-19)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Święto Dziękczynienia.

Post autor: hiob » 22-11-07, 13:37

Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych obchodzimy Święto Dziękczynienia. Tradycyjny dzień jedzenia pieczonych indyków i wspominania, jak to Indianin Squanto pomagał pierwszym osadnikom w Plymouth, Massachusetts, ucząc ich uprawy kukurydzy i służąc za tłumacza. Oprócz indyków tradycją tego święta stało się też wspominanie za co jesteśmy wdzięczni Bogu, czy też losowi.

Wiele programów radiowych i telewizyjnych, zwłaszcza tych, które mają bezpośredni kontakt ze słuchaczami, przedstawia ich głosy dziękujące Bogu, rodzinie, przyjaciołom za wszystko, co mają. Nic więc dziwnego, że i ja zacząłem się zastanawiać za co ja jestem wdzięczny w tym dniu.

Co prawda nie udało mi się dotrzeć do domu i jestem w Reno w Nevadzie, na jakimś przydrożnym parkingu, ale nie zmienia to faktu, że jestem wdzięczny za to, że mam taką wspaniałą rodzinę. Ja wiem, że to brzmi potwornie banalnie i że niemal wszyscy to mówią. Ale nic na to nie poradzę, bo to jest prawda. Nie dość, że mam tę samą żonę, Grażynkę, od dwudziestu ośmiu lat, to jestem w niej zakochany chyba bardziej, niż w dniu ślubu. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i każdego dnia godzinami gadamy ze sobą. Pewno, że z powodu swej pracy są to zwykle rozmowy telefoniczne, ale co to zmienia? Czasem można być w tym samym pokoju, a być od siebie oddalonym o miliony kilometrów. Można też być na przeciwległych końcach Ameryki i być ze sobą blisko.

Dzieci także mam wspaniałe. Mimo, że są w wieku licealnym, a więc takim, w którym często się buntujemy, gdy zauważamy, że tata nie jest wcale autorytetem w każdej dziedzinie życia, gdy myślimy, że to właśnie my wiemy wszystko lepiej, moje dzieci są ciągle "moje". Mamy wspólne dyskusje, jak mają problemy, przychodzą do mnie, zwierzają się mi z niektórych spraw. Pewno, że mają też swoje tajemnice i że czasem dla taty nie bardzo mają czas, ale przecież to jest zrozumiałe. W tym wieku jest naturalne, że rówieśnicy są bardziej poszukiwanym towarzystwem niż rodzice.

Poza tym mamy wielkie szczęście, że mamy w naszym domu "pełnoetatową babcię". Mama Grażynki, ku naszej wielkiej radości, mieszka z nami na stałe. Nie dość, że nam naprawdę bardzo wiele pomaga, to na dodatek dzięki niej dom rodzinny jest taki, jaki być powinien. Wielopokoleniowy. W ten sposób można się wiele nauczyć: Od miłości przez naukę języka do pieczenia sernika.

Ale oprócz babci w domu, mamy też babcię w Krakowie, (to znaczy babcię moich dzieci, moją kochaną Mamę), mamy też dużo cioć, wujków, sióstr, braci, szwagrów i szwagierek, kuzynów, siostrzeńców i całej reszty rodziny. Oczywiście niemal każdy ma, nie ma w tym nic dziwnego. Ale ja jestem wdzięczny Bogu, że ta rodzina jest taka fajna. Że nie jesteśmy skłóceni, że nie jesteśmy sobie obojętni, ale że żyjemy wszyscy razem. Znamy swoje problemy i radości, uczestniczymy wzajemnie w swoim życiu.

Oczywiście wszystko to jest możliwe dzięki jednemu: Miłości. To miłość łączy nas wszystkich, to dzięki miłości możliwa jest zgoda. A miłość, ta prawdziwa, możliwa jest tylko dzięki Temu, który jest Miłością. Dlatego też przede wszystkim jestem wdzięczny Bogu za to, że nas zawołał, że nas obdarzył swoją miłością i za to, że nas tak szczodrze i obficie błogosławi.

Święto dziękczynienia nie jest świętem kościelnym, ale państwowym, jednak w USA stało się ono także częścią kalendarza liturgicznego. Doskonale wpisuje się w ten ostatni tydzień roku. W najbliższą niedzielę Święto Chrystusa Króla, koniec liturgicznego roku i za 10 dni Adwent. Zaczynamy oczekiwać na przyjście Pana Jezusa. Jednak wydaje mi się, że dobrze się stało, że Kościół amerykański zaadoptował to święto. Dzięki temu zanim ogłosimy Chrystusa Królem, możemy Mu podziękować za wszystko, co od Niego otrzymaliśmy.

Jestem także wdzięczny za tego bloga i za to forum, jakie powstało w tym roku. Dzięki Internetowi mam teraz masę przyjaciół i nigdy nie jestem samotny w drodze. Mogę się podzielić z Wami swoimi przemyśleniami, mogę też pokazać zdjęcia z drogi i porozmawiać o tym, co ważne i o tym, co mniej ważne, ale co mnie także interesuje. O Bogu, o wierze, o ciężarówkach, po prostu o życiu.

A zamiast podsumowania myślę, że najlepiej po prostu zacytuję słowa z kościelnych czytań podczas obchodów dzisiejszego święta:

Będę Cię sławił, < Panie >, z całego mego serca, < bo usłyszałeś słowa ust moich > : będę śpiewał Ci wobec aniołów. Oddam Ci pokłon ku Twemu świętemu przybytkowi. I będę dziękował Twemu imieniu za łaskę Twoją i wierność, bo wywyższyłeś ponad wszystko Twoje imię i obietnicę. Kiedym Cię wzywał, wysłuchałeś mnie, pomnożyłeś siłę mej duszy. Wszyscy królowie ziemi będą Ci dziękować, Panie, gdy posłyszą słowa ust Twoich i będą opiewać drogi Pańskie: Prawdziwie, chwała Pańska jest wielka. (PS 138, 1-5)

Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym. (1 Kor 3,9)

Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła. (Łk 17, 11-19)
Ostatnio zmieniony 23-11-07, 00:21 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
Andżo
Przyjaciel forum
Posty: 51
Rejestracja: 24-10-07, 22:24
Lokalizacja: Przemyśl

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: Andżo » 22-11-07, 14:13

jestem wdzięczny za to, że mam taką wspaniałą rodzinę. Ja wiem, że to brzmi potwornie banalnie
Coś, co na pierwszy rzut oka jest banalne, tak naprawdę okazuje się bardzo wartościowe. Trzeba tylko potrafić to dostrzec. A Ty Hiob jak widać, nie masz z tym problemu. To piękne, że szczęście kojarzysz z rodzina a nie tylko z samymi pieniędzmi, tak jak robi to wielu. Oczywiście pieniądze są w życiu ważne, ale nie najważniejsze. W takiej sytuacji to zostaje jedynie pogratulować pani Grażynce za ta, jakiego faceta ma u boku ;-)

Artek

Re: Święto Dziękczynienia.

Post autor: Artek » 22-11-07, 18:16

Bardzo fajna amerykańska tradycja :-) w przeciwieństwie do helloween :-(

Dziękuję, dziekujemy Tobie Hiobie za to forum. Niewiarygodna historia wręcz. Nasz rodak, kierowca trucka szerzy przez internet Słowo Boże, wspiera innych mimo swojej cięzkiej pracy. Mało tego, nie da się ukryć, że czerpie z tego satysfakcję.

Jesteś "wporzo" :-) Ciekawie piszesz o Wierze, truckach i przejechanych tysiacach mil amerykanskiej ziemi. Ja jestem niecierpliwym uczestnikiem internetu, prześlizguję sie ze strony na stronę. Tu zagłądam już "nałogowo" i cieszy mnie to uzależnienie :mrgreen: God Bless America. Smacznego indyka :-)

Awatar użytkownika
Big Nasty
Administrator
Posty: 412
Rejestracja: 24-10-07, 22:25
Lokalizacja: UK

Re: Święto Dziękczynienia.

Post autor: Big Nasty » 22-11-07, 18:57

Artek pisze: Tu zagłądam już "nałogowo" i cieszy mnie to uzależnienie :mrgreen: God Bless America.
Ja tez sie przyznaje do tego "uzaleznienia" , z reguly od ekranu odrywa mnie zazwyczaj zona lub glosik mojej coreczki (ma chyba najwieksza sile przekonywania :mrgreen: ).
Faktycznie Swieto Dziekczynienia jest dobra tradycja , dobrze jest tylko pamietac rowniez o takich "malych dziekczynieniach codziennych" za spedzony w zdrowiu dzien , spokojny dzien w pracy, bezpieczny powrot do domu... co zreszta czynie.

Happy Thanksgiving Day Hiob-ie

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: hiob » 25-11-07, 19:57

Andżo pisze: ... To piękne, że szczęście kojarzysz z rodzina a nie tylko z samymi pieniędzmi, tak jak robi to wielu. ...
Wiesz, w moim życiu bywały okresy, gdy naprawdę nie miałem w ogóle pieniędzy i bywały takie, gdy byłem w relatywnie dobrej sytuacji materialnej. I jedno mogę powiedzieć z cała pewnością: Pieniądze i szczęście nie mają absolutnie nic ze sobą wspólnego.

Prawdą jest, że brak pieniędzy powoduje stresy. Często staje się przyczyną kłótni w rodzinie, niesnasek, konfliktów. To zrozumiałe. Ale z kolei gdy te pieniądze się ma, to wtedy często osiągamy stan znacznie gorszy od poprzedniego. Uświadamiamy sobie bowiem, że to nie brak pieniędzy był przyczyną naszego złego samopoczucia. Teraz nagle mamy kasę, a jesteśmy tak samo nieszczęśliwi.

Oczywiście niektórzy myślą, że to dlatego, że po prostu mają ciągle za mało i jak będą mieli więcej, to dopiero osiągnął szczęście. Pewnie dlatego najnieszczęśliwszą grupą ludzi na świecie są najbogatsi. Oni już stracili nadzieję. A tymczasem odpowiedź jest taka prosta: Wystarczy po prostu kochać.

Jak się kocha, to zawsze człowiek jest szczęśliwy. A jak sobie uświadomimy, że miłość, prawdziwa miłość, miłość agape to coś co się robi, a nie coś, co się czuje, to droga do osiągnięcia szczęścia jest niezwykle prosta. Zamiast uganiać się za kasą trzeba zacząć się rozglądać za drugim człowiekiem. A zacząć zawsze trzeba u siebie w domu. :-D
Artek pisze:
Dziękuję, dziekujemy Tobie Hiobie za to forum. Niewiarygodna historia wręcz. ...
To ja Wam dziękuję. Bez Was to pisanie nie miałoby sensu. I masz rację, że to "wręcz niewiarygodna historia". Sam się czasem zdumiewam jak to się stało... ;)
Big Nasty pisze:
Artek pisze: Tu zagłądam już "nałogowo" i cieszy mnie to uzależnienie :mrgreen: God Bless America.
Ja tez sie przyznaje do tego "uzaleznienia" ...
A co ja mam powiedzieć? Dobrze, że zaraz zaczyna się Adwent, może w tym czasie uda mi się trochę oderwać się od netu. :-)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Bogu mojemu dziękuję wciąż za was

Post autor: hiob » 24-11-11, 17:30

Czy wszystko, co przychodzi z Ameryki jest złe? Wiele ostatnio się mówiło o Halloween i to najczęściej negatywnie. Tymczasem mamy tu także jedno bardzo pozytywne święto, zupełnie świeckie, które zostało uchwalone przez kongres USA, ale jest już zaadaptowane przez Kościół Katolicki i ma swoje własne czytania. Na dodatek doskonale wpisuje się liturgiczny kalendarz. I choć nie jest ono zbyt popularne w Polsce, to może warto, by to święto jednak jakoś szerzej rozpropagować?

Kończy się rok liturgiczny. Ostatnia niedziela roku to Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, wypadająca zawsze w niedzielę między 19, a 26 listopada.Święto Dziękczynienia zawsze obchodzimy w czwartek między 22, a 28 listopada, zatem Święto Dziękczynienia jest albo tuż przed, albo zaraz po tej Uroczystości. Jest to zatem doskonała okazja, by kończąc ten rok podziękować Mu, Królowi Wszechświata, za wszystkie łaski, które otrzymaliśmy od Niego.

Skąd jednak się to święto wzięło? Pewien Indianin imieniem Squanto został porwany na początku XVII wieku przez Anglików i sprzedany w niewolę. W Anglii nauczył się języka i po latach powrócił do Ameryki jako tłumacz i przewodnik w jednej z handlowych wypraw Anglików do Nowej Ziemi. Uzyskawszy podczas niej wolność osiadł u wybrzeży Nowej Anglii w swej rodzinnej wiosce. Gdy ponownie zobaczył nadpływający okręt, witał bez strachu przybyłych Anglików. Niestety tylko po to, żeby ponownie stać się ich niewolnikiem. Wykupiony w Hiszpanii przez zakonników powrócił drugi raz do Ameryki, już jako chrześcijanin. Do "Boga białego człowieka" przekonało go działanie właśnie tych zakonników, przywracających wolność i godność niewolnikom przywożonym z zamorskich krajów.

Squanto po powrocie do ojczyzny nie zastał jednak już swych krewnych. Wszyscy mieszkańcy wioski zmarli na skutek jakiejś epidemii. Niedaleko jej jednak była pierwsza osada pielgrzymów europejskich, purytan, przybyłych na statku "Mayflower", którzy schronili się w Nowym Świecie przed religijnymi prześladowaniami ze strony kościoła anglikańskiego. Squanto zamieszkał pośród nich, ucząc ich uprawy kukurydzy i ziemniaków, polowania i przetrwania mroźnych zim północno-wschodniego wybrzeża. Zmarł on wśród nich w listopadzie 1622. roku, prosząc o modlitwę, aby "znaleźć się u Boga białego człowieka w niebie".

Święto dziękczynienia było obchodzone lokalnie "od zawsze", a gdy powstało niezależne państwo amerykańskie już w pierwszym roku jego istnienia Jerzy Waszyngton, pierwszy prezydent i jeden z ojców Stanów Zjednoczonych, napisał taką proklamację:

"[…]Kongres postanowił wyznaczyć dzień 29. Czerwca jako Święto Dziękczynienia i wysławiania Boga za dobro i łaskę, wiele szczególnych przypadków miłosierdzia doświadczanego przez wielu z nas, abyśmy pilnie oddali Mu dzięki, a On wziął nas za swój naród wysławiający Go i oddający Mu cześć. Kongres rekomenduje więc poszczególnym ministrom, starszym i wszystkim ludziom mu podlegającym: Uroczyście i poważnie błagajmy, przekonani przez Boże miłosierdzie, byśmy wszyscy, cały naród, ofiarowali Bogu w podzięce nasze ciała i dusze w ofierze, przez Jezusa Chrystusa".

Prezydent Lincoln ustanowił w drugiej połowie XIX. wieku coroczne święto, którego aktualnie obowiązującą datę ustalił w 1941 roku prezydent Roosevelt. Motywacją jego była poprawa gospodarki państwa, nie jakieś religijne względy. Chodziło o ustanowienie okresu zakupów świątecznych. Do dziś piątek po Święcie Dziękczynienia jest dniem, w którym sklepy uzyskują największe obroty w roku i w handlu zaczyna się niezwykle ważny z ekonomicznego punktu widzenia okres przedświątecznych zakupów.

Zostawmy jednak zakupy ekonomistom i specom od marketingu i wróćmy do teologicznego aspektu tego święta. Pamiętajmy, że samo słowo "dziękczynienie" po grecku to nic innego, tylko "eucharystia". Nazywanie ofiary Mszy Świętej "Eucharystią" wzięło się właśnie z tego, że zawsze, gdy Jezus sprawował ofiarę "łamania chleba", składał najpierw dziękczynienie. Widzimy to między innymi w tym fragmencie Pisma:

Potem wziął kielich iodmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże. Następnie wziął chleb,odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!(Łk 22:17-19)

Tak się przyzwyczailiśmy do tej ofiary, że nawet się nie zastanawiamy nad nią. Pomyślmy jednak przez moment. Bóg, ten Nieogarnięty, po trzykroć Święty, Nieskończony Bóg stal się jednym z nas, zwykłym stworzeniem, nie po to, żeby nami rządzić, nie po to, żeby opływać w bogactwa, ale po to, żeby obdarty ze wszystkiego umrzeć śmiercią niewolnika za nie swoje winy. Pojawił się wśród nas, aby zapłacić nie swój dług, abyśmy my mogli żyć z Nim w wieczności. Co za wspaniały dar, co za wspaniały Bóg. Nic dziwnego, że nazywamy ofiarę Mszy Świętej Eucharystią.

Tak więc dzięki Indianinowi imieniem Squanto, hiszpańskim zakonnikom wykupującym wolność niewolnikom przywożonym przez Anglików z Nowego Świata i prezydentom Waszyngtonowi, Lincolnowi i Rooseveltowi, mamy teraz wspaniale święto, klamrę łączącą stary i nowy rok liturgiczny, dzień dziękczynienia Bogu za wszystkie błogosławieństwa i dary, które od niego bez przerwy i w obfitości otrzymujemy. Szczególnie za dar Jego Syna. Nie nazywajmy więc tego dnia "Świętem Indyka". Indykowi nie zawdzięczamy nic. Wszystkie podziękowania należą się Bogu.

Czytania w amerykańskim Kościele w dniu Święta Dziękczynienia: A teraz błogosławcie Boga całego stworzenia, który wszędzie czyni wielkie rzeczy, który od łona matczynego wywyższa dni nasze, który z nami postępuje według swego miłosierdzia. Niech nam da radość serca, niech nastanie za dni naszych pokój w Izraelu - po wieczne czasy, aby miłosierdzie Jego trwało wiernie z nami i by nas wybawił za dni naszych. (Syr 50, 22-24)

Każdego dnia będę Cię błogosławił i na wieki wysławiał Twe imię.

Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, a wielkość Jego niezgłębiona.

Pokolenie pokoleniu głosi Twoje dzieła i zwiastuje Twoje potężne czyny.

Głoszą wspaniałą chwałę Twego majestatu i rozpowiadają Twe cuda.

I mówią o potędze Twoich dzieł straszliwych, i opowiadają Twą wielkość.

Przekazują pamięć o Twej wielkiej dobroci i radują się Twą sprawiedliwością.

Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.

Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła.

Niechaj Cię wielbią, Panie, wszystkie dzieła Twoje i święci Twoi niech Cię błogosławią!

Niech mówią o chwale Twojego królestwa i niech głoszą Twoją potęgę. (Ps 145 2-11)

Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym. (1 Kor 1, 3-9)

Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.(Łk 17, 11-19)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: hiob » 27-11-13, 18:13

Ponieważ jutro mamy w USA Święto Dziękczynienia, postanowiłem odkopać ten wątek i połączyć wszystkie moje felietony, jakie napisałem na ten temat.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Andriej
Przyjaciel forum
Posty: 446
Rejestracja: 12-02-13, 16:05
Lokalizacja: Alpy

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: Andriej » 28-11-13, 20:47

Znajomi amerykancy uraczyli mnie wlasnie indykiem. Ale mam pewne watpliwosci: co to za swieto dla indyka?

Awatar użytkownika
Arturo
Przyjaciel forum
Posty: 513
Rejestracja: 30-10-10, 19:40
Lokalizacja: Kraków

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: Arturo » 28-11-13, 21:13

Przy okazji zapytam, dlaczego indyk po angielsku to "turkey". Co ten ptak ma wspólnego z Turcją?
Wiem, głupie pytanie....

Artur

skrzydlaty
Przyjaciel forum
Posty: 1189
Rejestracja: 09-03-10, 19:43
Lokalizacja: Polska

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: skrzydlaty » 28-11-13, 21:54

Amerykanie nie świętowali od razu tak jak teraz.
W Polsce świętujemy Święto Dziękczynienia (w czerwcu) dopiero kilka lat.
Nie od razu Kraków zbudowano.
Ostatnio zmieniony 28-11-13, 21:57 przez skrzydlaty, łącznie zmieniany 1 raz.

Anteas

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: Anteas » 29-11-13, 16:10

skrzydlaty pisze:W Polsce świętujemy Święto Dziękczynienia (w czerwcu) dopiero kilka lat.
Dobrze że mnie uświadomiłeś, nie wiedziałem że w Polsce jest takie święto. Jeszcze zapytam czy to państwowe czy kościelne :mrgreen: :?:

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Święto Dziękczynienia

Post autor: hiob » 24-11-16, 18:15

skrzydlaty pisze:Amerykanie nie świętowali od razu tak jak teraz.
W Polsce świętujemy Święto Dziękczynienia (w czerwcu) dopiero kilka lat.
Nie od razu Kraków zbudowano.
Hehe, oryginalnie tutaj także to święto było w czerwcu. Ale termin listopadowy piękniej się wpisuje w kalendarz liturgiczny. Poza tym w USA to naprawdę jest wielkie święto. Więcej ludzi z tej okazji podróżuje, niż z okazji Bożego Narodzenia, czy wakacji. Nasza "Biedronka" ma większość sklepów otwartych 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Zamykane są tylko dwa razy w roku: Na Boże Narodzenie i Święto Dziękczynienia. A uroczysty obiad w tym dniu można chyba porównać tylko z wigilijną wieczerzą w Polsce.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ