Szczęść Boże!
Wróciłem przedwczoraj z mojej niespodziewanej pielgrzymki do Ojczyzny. Przeżyłem tam cudowne trzy tygodnie. Miałem okazję spotkać się z wieloma znajomymi i nieznajomymi osobami. Odwiedziłem rodzinę i miejsca związane z naszą wiarą: Jasną Górę, Rybno i wiele innych.
Szczegółowo opisałem te doświadczenia na moim blogu, nie będę więc ich tu powtarzał. Chciałbym jednak podzielić się jedną refleksją, która mi się po tej pielgrzymce nasunęła. Chodzi mianowicie o wspólnotę.
My, ludzie, potrzebujemy innych osób. To jest w naszej naturze. I nawet, gdy czasem chcemy ciszy, gdy odrobina samotności nam jest niezbędna niemalże jak powietrze, to zawsze wracamy do naszych bliskich, przyjaciół, a gdy ich nie mamy, jest nam bardzo źle. I ja właśnie tego doświadczyłem wyraźnie w czasie mej obecności w Polsce.
Wielu moich przyjaciół jest "wirtualnych". Znam ich imiona i pseudonimy, wiem co myślą, ale nigdy ich nie dotknąłem, nie zobaczyłem, nie odczułem ich fizycznej bliskości. Być może czasem to jest zaletą, są osoby, które wzbudzają naszą antypatię, ale to są nieliczne wyjątki. Zazwyczaj bywa odwrotnie: Osobiste spotkanie daje nam możliwość zbliżyć się i polubić tych, których znaliśmy tylko "teoretycznie".
Nasz Wspólnota Marto z założenia jest tylko "wirtualna". Gromadzi nas idea, chęć naśladowania Hiacynty i Franciszka, ale z samej natury rzeczy jest bardzo trudno wyjść poza te ograniczenia. Dla jednych to zaleta, bo wolą być "ukryci", innym zapewne brakuje tego, że nie możemy się wszyscy spotkać. Jednak, przynajmniej na razie, nic na to nie poradzimy.
Dlatego chciałbym zachęcić każdego, kto tylko ma taką możliwość, a jeszcze tego nie zrobił, by poszukał we własnej parafii, czy swym mieście, jakiejś żywej, ortodoksyjnej wspólnoty, która wspomagałaby go na drodze do świętości. Czy to będzie oaza, czy neokatechumenat, czy Opus Dei, czy Wspólnota Domowego Kościoła, czy jakakolwiek inna wspólnota zatwierdzona przez Kościół - nie ma to większego znaczenia. Każdy powinien po prostu iść za głosem swego serca.
My tu nie będziemy zazdrośni. Nasza Wspólnota zresztą z założenia jest dla osób już ukształtowanych w wierze. To coś więcej, niż "przedszkole". Ale przecież żaden, ani żadna z nas tak naprawdę nie jest gotowa na bezwarunkowe naśladowanie dzieci z Fatimy. My wszyscy potrzebujemy formacji i pomocy w codziennym życiu, w codziennej drodze do Boga. Dlatego też zachęcam do szukania innych form swego rozwoju duchowego. Nie zamiast naszej Wspólnoty, ale jako pomoc na tej, niełatwej przecież drodze.
Zbliża się Wielki Post. Zbliża się też kolejna akcja "40 dni dla życia". Jej polscy organizatorzy proszą o jedną godzinę modlitwy. Myślę, że każdy z nas mógłby to ofiarować. Szczegóły znajdują się tutaj:
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/ ... cia__19151 http://duchowaadopcjadziecka.wordpress.com/
Ja wiem, że każdy z Was z radością oferuje coś dla naszego Pana i Jego Matki w tym okresie. Niezależnie od tego, czy będzie to związane z akcją "40 dni dla życia", czy coś zupełnie innego - dziękuję. Życzę wytrwania i zachęcam do aktywniejszego uczestnictwa w życiu naszej Wspólnoty. Mamy przecież na naszej stronie forum i możemy do siebie wysyłać listy. I choć może nie powinienem się zobowiązywać do niczego w sytuacji, gdy i tak z niczym nie mogę zdążyć, napiszę jednak, że postaram się szybko odpowiedzieć na każdy list. A gdy zapomnę, lub coś przeoczę, ponaglajcie mnie. Na pewno się za to nie obrażę.
Zapewniam o swoich modlitwach i dziękuję za Wasze modlitwy i ofiary. Wytrwajcie, bo warto. Nasz cel jest ważny. Odpowiedzmy Maryi na jej prośby, stańmy się godnymi kontynuatorami dzieci z Fatimy. One nam w tym pomogą.
hiob