Rozdroża - 07.VII.1996 r.
Ty wołasz mnie Panie w łagodnym wietrzyku,
Ja chcę Cię słyszeć w wichrze druzgocącym.
Ty płoniesz miłością w niknącym płomyku,
Ja szukam Ciebie w ogniu gorejącym.
Ty ukazujesz wieczność na drodze poniżenia,
Ja na szlaku chwały Ciebie oczekuję.
Ty wyciągasz dłonie w geście przebaczenia,
Ja widzę miecz sądu, który wyrokuje.
Ty z pokorą kroczysz w szatach ubogiego,
Ja idę do króla w koronie złotem tkanej.
Ty przemawiasz w prostocie życia codziennego,
Ja żądam cudów, mocy niesłychanej.
Ty biegniesz do mnie, już mnie masz w ramionach,
Ja się oddalam wraz z rozczarowaniem,
Że jesteś tak blisko, że na krzyżu konasz...
Zakaż mi komplikować miłość Twoją, Panie.
Otwórz moje oczy, ukarz sedno wiary,
Wymaż z mego serca wszystko, co jest grzeszne.
Przywróć to, co piękne - wolności filary,
Bym Cię odnalazła tam, gdzie zawsze jesteś.
Rozdroża - 07.VII.1996 r.
Rozdroża - 07.VII.1996 r.
Z Bożym pozdrowieniem!
Agnieszka
--------
Odnowię bowiem moje przymierze z tobą i poznasz, że Ja jestem Pan,
abyś pamiętała i wstydziła się,
i abyś ze wstydu ust swoich nie otwarła wówczas,
gdy ci przebaczę wszystko, coś uczyniła. (Ez 16,62-63)
Agnieszka
--------
Odnowię bowiem moje przymierze z tobą i poznasz, że Ja jestem Pan,
abyś pamiętała i wstydziła się,
i abyś ze wstydu ust swoich nie otwarła wówczas,
gdy ci przebaczę wszystko, coś uczyniła. (Ez 16,62-63)