Konkubenci i partnerzy.
- MAVERICK27
- Przyjaciel forum
- Posty: 291
- Rejestracja: 22-06-09, 21:24
- Lokalizacja: PL/IE
Oj sprzeczacie się o pietruszkę a fakt jest taki jak w pierwszym poście napisał hiob. Konkubent nieładnie brzmi, ktoś mógłby się poczuć urażony bo również źle się kojarzy. Inny przykład:
Ksiądz jest oskarżany o pedofilię ale np nauczyciel czy trener lub np policjant znacznie częściej jest oskarżany o wykorzystywanie seksualne nieletnich lub molestowanie. Media manipulują jak chcą i to jest fakt. Bardzo proste. Wystarczy obejrzeć wiadomości na 2-3 różnych kanałach i dopiero wtedy to dokładnie widać .
Ksiądz jest oskarżany o pedofilię ale np nauczyciel czy trener lub np policjant znacznie częściej jest oskarżany o wykorzystywanie seksualne nieletnich lub molestowanie. Media manipulują jak chcą i to jest fakt. Bardzo proste. Wystarczy obejrzeć wiadomości na 2-3 różnych kanałach i dopiero wtedy to dokładnie widać .
Może jednak kiedyś wyruszę w trasę...
A co to ma do rzeczy? Niby dlaczego gdy mowa o sławnych i bogatych należy używać "szerszego" okreslenia?Poet of de Fall pisze:Ech... Spróbuję najprościej jak się da. Słowo "partner" ma szersze znaczenie niż "konkubent". Na tej samej zasadzie co słowa "Polak" i "Krakowianin".hiob pisze:Nie można ich stosować zamiennie, bo mają inne zabarwienie emocjonalne.
Ktoś żyjący w cudzołóstwie nie jest zdrowy.Poet of de Fall pisze:Nie, nie wynika. Dokonałeś daleko idącej nadinterpretacji moich słów. Tamtą wypowiedzią podzieliłem umownie społeczeństwo na przestępców (chorą część) i nie-przestępców (zdrową część).hiob pisze:Wynika z niej, że Twoim zdaniem konkubinat wśród celebrytów świadczy o "zdrowiu naszego społeczeństwa"
bo...?Życie zblazowanych celebrytów i kwestia zdrowych czy chorych form związków to osobna sprawa.
Myślę że Hiob miał na myśli zjawisko, a nie Ciebie personalnie (Lenin nazywał osoby podatne na podobną propagandę w wydaniu sowieckim "pożytecznymi idiotami"). A nie da się nie zauważyć, ze jesteś pod jej przemożnym wpływem. Niemal jestem w stanie powiedzieć co oglądasz i co czytasz...Jeżeli możesz, to powstrzymaj się proszę od tego typu komentarzy, wszak ja Tobie nie mówię, że jesteś ogłupiony przez to czy tamto.hiob pisze:Działa, gdy chodzi o ogłupianie społeczeństwa. Doskonale to zilustrowałeś swoimi wypowiedziami.
Po pierwsze, w owym "utarciu się" nie było nic z naturalnych procesów, jakie by to określenie sugerowało.Jak to nie można? Można! Tylko zwyczaj utarł się taki, a nie inny i nie widzę powodów, aby na siłę go zmieniać, bo konkubinaty zaczęły źle się kojarzyć jeszcze przed erą celebrytów na których się powołujesz, a słowo "partner" niczego nie gloryfikuje, bo trudno znaleźć bardziej neutralne słowo.hiob pisze:Natomiast dalej mi nie wytłumaczyłeś dlaczego to niby w informacji o kochanku bijącym dziecko nie można napisać "partner", a o kochanku jakiejś celebrytki "konkubent"?
Po drugie słowo "partner" rzeczywiście nie gloryfikuje - ale za to pudruje. Pudruje brzydką, cudzołożną rzeczywistość. Po trzecie, skoro nie gloryfikuje, to czemu by nie zastosować "nie gloryfikowania" wobec tych, o których pisze się że są w "konkubinacie"?
To prawda. I właśnie o tym i.in. pisze Hiob.A media nie zaczną nazywać celebrytów konkubentami, bo żyją z nimi w symbiozie.
Moja chata z kraja, a reszta mnie nie obchodzi?A ja nie mam. Bo informacji o celebrytach po prostu nie czytam i nie oglądam.hiob pisze:I ja mam z tym problem.
Przede wszystkim chciałbym, by media nie manipulowały poprzez tendencyjny dobór słów.Zatem czego chciałbyś?
A - stosowania terminu "partner" w kronikach kryminalnych?
B - stosowania terminu "konkubent" w opisach życia celebrytów?
C - zainicjować dyskusję o konkubinatach w społeczeństwie do czego powyższy temat miał być pretekstem?
O co Cię tak dziwi? Widziałeś kiedyś by ktoś konsekwentnie, z zaangażowaniem prowadził jakieś działanie nie mając swoich celów?Racja! Intensywność wprowadzania = niebezpieczeństwo!Marek MRB pisze:A owszem. Gdyby nie miały znaczenia, nie byłyby tak intensywnie wprowadzane.
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
- Poet of de Fall
- Przyjaciel forum
- Posty: 290
- Rejestracja: 26-07-12, 20:32
- Lokalizacja: Warsaw
Nie zrozumiałeś. Używać należy takiego określenia, które akurat pasuje do sytuacji. Np. kiedy wiemy, że dwoje ludzi łączą jakieś relacje, ale nie wiemy dokładnie co to są za relacje, najlepiej użyć słowa "partnerzy". I nie ma to związku z żadnym bogactwem czy medialnością.Marek MRB pisze:A co to ma do rzeczy? Niby dlaczego gdy mowa o sławnych i bogatych należy używać "szerszego" okreslenia?
Ale ja nie o tymMarek MRB pisze:Ktoś żyjący w cudzołóstwie nie jest zdrowy.
Bo ja nie o tymMarek MRB pisze:bo...?Życie zblazowanych celebrytów i kwestia zdrowych czy chorych form związków to osobna sprawa.
Proszę, proszę, proszę! Powiedz co oglądam i czytam! Zweryfikujemy trafność Twoich wniosków.Marek MRB pisze:A nie da się nie zauważyć, ze jesteś pod jej przemożnym wpływem. Niemal jestem w stanie powiedzieć co oglądasz i co czytasz...
Dobra, ale znów wykraczamy poza temat.Marek MRB pisze:Po pierwsze, w owym "utarciu się" nie było nic z naturalnych procesów, jakie by to określenie sugerowało.
Po drugie słowo "partner" rzeczywiście nie gloryfikuje - ale za to pudruje. Pudruje brzydką, cudzołożną rzeczywistość. Po trzecie, skoro nie gloryfikuje, to czemu by nie zastosować "nie gloryfikowania" wobec tych, o których pisze się że są w "konkubinacie"?
Moja chata z kraja, a reszta mnie nie obchodzi?[/quote]A co mi niby dadzą informacje z życia celebrytów?Marek MRB pisze:A ja nie mam. Bo informacji o celebrytach po prostu nie czytam i nie oglądam.hiob pisze:I ja mam z tym problem.
A to dobre! A ja chciałbym, a by w Polsce zimą było średnio +25 stopni. Nie wiem czyje życzenie jest bardziej realne.Marek MRB pisze:Przede wszystkim chciałbym, by media nie manipulowały poprzez tendencyjny dobór słów.
A gdzie w moich wypowiedziach znalazłeś cokolwiek o celach?Marek MRB pisze:O co Cię tak dziwi? Widziałeś kiedyś by ktoś konsekwentnie, z zaangażowaniem prowadził jakieś działanie nie mając swoich celów?
Co wiesz więcej o relacjach marginesu społecznego niż o celebrytach?Poet of de Fall pisze:Nie zrozumiałeś. Używać należy takiego określenia, które akurat pasuje do sytuacji. Np. kiedy wiemy, że dwoje ludzi łączą jakieś relacje, ale nie wiemy dokładnie co to są za relacje, najlepiej użyć słowa "partnerzy". I nie ma to związku z żadnym bogactwem czy medialnością.Marek MRB pisze:A co to ma do rzeczy? Niby dlaczego gdy mowa o sławnych i bogatych należy używać "szerszego" okreslenia?
A szkoda, bo to jest ściśle związane z tematem. Właśnie by sprawić wrażenie że te związki są OK używa się "przypudrowanego" słownictwa.Ale ja nie o tymMarek MRB pisze:Ktoś żyjący w cudzołóstwie nie jest zdrowy.
Napisałem "Niemal". Przypuszczam że GW, może Wprost lub Newsweek. A jesli też TV to standardowo TVN24.Proszę, proszę, proszę! Powiedz co oglądam i czytam! Zweryfikujemy trafność Twoich wniosków.Marek MRB pisze:A nie da się nie zauważyć, ze jesteś pod jej przemożnym wpływem. Niemal jestem w stanie powiedzieć co oglądasz i co czytasz...
Przeciwnie. To jest clou problemu o jakim mówimy.Dobra, ale znów wykraczamy poza temat.Marek MRB pisze:Po pierwsze, w owym "utarciu się" nie było nic z naturalnych procesów, jakie by to określenie sugerowało.
Po drugie słowo "partner" rzeczywiście nie gloryfikuje - ale za to pudruje. Pudruje brzydką, cudzołożną rzeczywistość. Po trzecie, skoro nie gloryfikuje, to czemu by nie zastosować "nie gloryfikowania" wobec tych, o których pisze się że są w "konkubinacie"?
A co mi niby dadzą informacje z życia celebrytów? [/quote]Bez takich gierek, proszę. Chodziło o to, że jak Ty nie oglądasz, to wszystko Ci jedno czym karmią tzw. ogół?Moja chata z kraja, a reszta mnie nie obchodzi?Marek MRB pisze:A ja nie mam. Bo informacji o celebrytach po prostu nie czytam i nie oglądam.hiob pisze:I ja mam z tym problem.
Nie twierdzę że to jest realne - pytałeś co "chciałbym" to odpowiedziałem. A że nierealne jest pełne uzdrowienie mediów to jeszcze nie znaczy że nie warto zwracać uwagę na ich manipulacje.A to dobre! A ja chciałbym, a by w Polsce zimą było średnio +25 stopni. Nie wiem czyje życzenie jest bardziej realne.Marek MRB pisze:Przede wszystkim chciałbym, by media nie manipulowały poprzez tendencyjny dobór słów.
Jak byś nie wyciął naszej wymiany zdań, to byś wiedział.A gdzie w moich wypowiedziach znalazłeś cokolwiek o celach?Marek MRB pisze:O co Cię tak dziwi? Widziałeś kiedyś by ktoś konsekwentnie, z zaangażowaniem prowadził jakieś działanie nie mając swoich celów?
Swoją drogą widzę że nie tylko starasz się :nie dostrzegać" manipulacji medialnych, ale potrafisz też sam manipulować...
Ostatnio zmieniony 09-10-14, 21:15 przez Marek MRB, łącznie zmieniany 1 raz.
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
- Poet of de Fall
- Przyjaciel forum
- Posty: 290
- Rejestracja: 26-07-12, 20:32
- Lokalizacja: Warsaw
Pudło, pudło, pudło. A TV nie oglądam w ogóle. :mrgreen:Marek MRB pisze:Przypuszczam że GW, może Wprost lub Newsweek. A jesli też TV to standardowo TVN24.
Nie wszystko jedno, ale... Problem w tym, że w każdym społeczeństwie bardziej lub mniej zmanipulowanych zawsze będzie więcej niż samodzielnie myślących. I nic na to nie poradzę. Jedyne co mi zostaje to nauczyć dzieci samodzielnego myślenia i otaczać się ludźmi samodzielnie myślącymi. A zmanipulowani? Byli, są i będą. Szkoda mi życia na syzyfowe trudy.Marek MRB pisze:Chodziło o to, że jak Ty nie oglądasz, to wszystko Ci jedno czym karmią tzw. ogół?
Bez pomówień tu proszę. Władysław wypowiedział się o "niebezpieczeństwie". Ja to wyśmiałem, a Ty wyskakujesz z "celowością", o której w ogóle się nie wypowiadałem.Marek MRB pisze:Swoją drogą widzę że nie tylko starasz się :nie dostrzegać" manipulacji medialnych, ale potrafisz też sam manipulować...
No widzisz, to używaj życia. A Hiobowi nie szkoda.Poet of de Fall pisze:Nie wszystko jedno, ale... Problem w tym, że w każdym społeczeństwie bardziej lub mniej zmanipulowanych zawsze będzie więcej niż samodzielnie myślących. I nic na to nie poradzę. Jedyne co mi zostaje to nauczyć dzieci samodzielnego myślenia i otaczać się ludźmi samodzielnie myślącymi. A zmanipulowani? Byli, są i będą. Szkoda mi życia na syzyfowe trudy.
Tyle że Ty nie pomagasz, tylko Mu przeszkadzasz udając że problemu nie ma.
To nie pomówienie, tylko wskazanie na Twoje zachowanie.Bez pomówień tu proszę.Marek MRB pisze:Swoją drogą widzę że nie tylko starasz się :nie dostrzegać" manipulacji medialnych, ale potrafisz też sam manipulować...
...i wciskania kitu ciąg dalszy... a potem bedziesz pisał o "pomówieniach"...Władysław wypowiedział się o "niebezpieczeństwie". Ja to wyśmiałem, a Ty wyskakujesz z "celowością", o której w ogóle się nie wypowiadałem.
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
- Poet of de Fall
- Przyjaciel forum
- Posty: 290
- Rejestracja: 26-07-12, 20:32
- Lokalizacja: Warsaw
- hiob
- Administrator
- Posty: 11192
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
To, że słowo może mieć szersze znaczenie nie oznacza, że je stosujemy w szerszym znaczeniu. W zamieszczonych przeze mnie cytatach "partner" znaczy dokładnie to samo, co "konkubent". Zrozumiałeś teraz?Poet of de Fall pisze:Ech... Spróbuję najprościej jak się da. Słowo "partner" ma szersze znaczenie niż "konkubent". Na tej samej zasadzie co słowa "Polak" i "Krakowianin". Zrozumiałeś teraz?hiob pisze:Nie można ich stosować zamiennie, bo mają inne zabarwienie emocjonalne.
Pozwól zatem, że ponownie zacytuję cały kontekst Twojej wypowiedzi:Poet of de Fall pisze:Nie, nie wynika. Dokonałeś daleko idącej nadinterpretacji moich słów. Tamtą wypowiedzią podzieliłem umownie społeczeństwo na przestępców (chorą część) i nie-przestępców (zdrową część). Życie zblazowanych celebrytów i kwestia zdrowych czy chorych form związków to osobna sprawa.hiob pisze:Wynika z niej, że Twoim zdaniem konkubinat wśród celebrytów świadczy o "zdrowiu naszego społeczeństwa"
Każdy widzi co? Że jeśli chodzi o celebrytów, których tak bardzo chcemy naśladować (gdy czytamy "pisma kobiece" i plotkarskie sekcje popularnych tygodników, to konkubinat jest OK. I to jest ta manipulacja, która mi się nie podoba.Nie, nie widzę tu żadnej manipulacji, bo i bez zróżnicowanego nazewnictwa (całkowicie słusznego) każdy widzi różnicę pomiędzy przestępcą, marginesem, a zdrową częścią społeczeństwa. Manipulacja ma miejsce wtedy, kiedy odpowiednim doborem słów dąży się do zmiany postrzegania jakichś zjawisk. Tu tego elementu nie ma. To właśnie zróżnicowanie nazewnictwa wynikło z różności określanych zjawiska, a nie na odwrót. Dobrze wiem, że media zajmują się głównie manipulowaniem masami, ale w tym przypadku to akurat szukanie dziury w całym.
Jeżeli możesz, to powstrzymaj się proszę od tego typu komentarzy, wszak ja Tobie nie mówię, że jesteś ogłupiony przez to czy tamto.hiob pisze:Działa, gdy chodzi o ogłupianie społeczeństwa. Doskonale to zilustrowałeś swoimi wypowiedziami.
Jeżeli jestem ogłupiony przez to, czy tamto, wytknij mi. Bardzo bym nie chciał taki być i chętnie to zmienię, jeśli takie zjawisko zauważę.
Moja wypowiedź nie była personalnym atakiem na Twoją osobę, ale komentarzem do Twojej wypowiedzi. Pokażę Ci to na innym przykładzie. Kimberly Hahn kiedyś ze zdumieniem zobaczyła, że jej przyjaciółka, osoba głęboko wierząca, ogląda w domu na video film "od osiemnastu lat", z dość odważnymi erotycznymi scenami. zapytała ją jak może, jako chrześcijanka, oglądać takie filmy, na co tamta odparła, że jej wiara jest na tyle mocna, że takie filmy jej nie mogą zaszkodzić. Kimberly jednak zauważyła, całkiem słusznie, że te filmy już jej zaszkodziły, skoro nie widzi nic złego w ich oglądaniu. Po prostu jej wrażliwość, jako chrześcijanki, już została stępiona.
Podobnie, wydaje mi się, wygląda Twoja reakcja. Nie widzisz problemu, nie widzisz zła w takiej manipulacji, a zatem ta manipulacja osiągnęła swój skutek. Uważasz, że jest w porządku, gdy o marginesie społecznym piszemy w pejoratywny sposób, a o celebrytach w identycznej sytuacji w sposób ich gloryfikujący, czy "neutralny" -(choć dla mnie nazywanie konkubinatu partnerstwem żadną neutralnością nie jest. To jest gloryfikacja). Tym bardziej, że to zjawisko nie zachodzi tylko w przypadku konkubinatu - wystarczy wspomnieć przypadek skazania za niemoralny akt z nieletnią dziewczynką Polańskiego. Nigdy lewackie media nie nazwały tego "pedofilią", gdy tymczasem podobne zachowanie np. katolickiego księdza zasługuje na takie określenie w tytule i nagłówku. I to koniecznie na pierwszej stronie.
Poet of de Fall pisze:Jak to nie można? Można! Tylko zwyczaj utarł się taki, a nie inny i nie widzę powodów, aby na siłę go zmieniać...hiob pisze:Natomiast dalej mi nie wytłumaczyłeś dlaczego to niby w informacji o kochanku bijącym dziecko nie można napisać "partner", a o kochanku jakiejś celebrytki "konkubent"?
Co było do udowodnienia. W zasadzie nie muszę tu nic więcej dodawać. Może tylko tyle, że Ty tu nie widzisz problemu, a ja owszem, a ja tak.
Po pierwsze to nie da się nie czytać informacji o celebrytach. Ja nie oglądam TV, jedyny w zasadzie kontakt z wiadomościami ze świata to aplikacja wp.pl w mojej komórce i okazjonalne spojrzenie na Teleexpress, gdy ogląda go mama, ale tych wiadomości nie da się nie zauważyć - krzyczą z samych nagłówków. Po drugie jeśli rzeczywiście ich nie oglądasz, to dlaczego podjąłeś tu tę dyskusję? Przecież chyba w takim razie w ogóle nie wiesz o czym piszesz.Poet of de Fall pisze:A ja nie mam. Bo informacji o celebrytach po prostu nie czytam i nie oglądam.hiob pisze:I ja mam z tym problem.
Chciałbym, by konkubinat był zawsze określany w taki sam sposób. chciałbym, by media uczciwie informowały społeczeństwo o roli rodziny, o tym, jak ważne jest małżeństwo w społeczeństwie i jak wiele ujemnych skutków dają "wolne związki". Chciałbym by media nie gloryfikowały bezkrytycznie życia "znanych i lubianych", bo znaczna część społeczeństwa łyka to jak gęś kluski i równie bezkrytycznie stara się ich naśladować.Poet of de Fall pisze: Zatem czego chciałbyś?
A - stosowania terminu "partner" w kronikach kryminalnych?
B - stosowania terminu "konkubent" w opisach życia celebrytów?
C - zainicjować dyskusję o konkubinatach w społeczeństwie do czego powyższy temat miał być pretekstem?
Ponieważ ja jestem zaangażowany w tę dyskusję, poproszę innych o ocenę naszej wymiany zdań.Poet of de Fall pisze:Wiele rzeczy mogę wspaniałomyślnie puścić mimo uszu, ale zarzucania mi kłamstw nie zdzierżę. Czekam na przeprosiny lub interwencję moderacji.Marek MRB pisze:...i wciskania kitu ciąg dalszy... a potem bedziesz pisał o "pomówieniach"...
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
- Poet of de Fall
- Przyjaciel forum
- Posty: 290
- Rejestracja: 26-07-12, 20:32
- Lokalizacja: Warsaw
Ok, niech Ci będzie Załóżmy, że masz rację. Jaki cel ktoś (media?) ma w "gloryfikacji" związków takich, a nie innych?hiob pisze:To, że słowo może mieć szersze znaczenie nie oznacza, że je stosujemy w szerszym znaczeniu. W zamieszczonych przeze mnie cytatach "partner" znaczy dokładnie to samo, co "konkubent". Zrozumiałeś teraz?
Nie zwykłem tego robić, a jak już to tylko w przypadkach rokujących poprawę.hiob pisze:Jeżeli jestem ogłupiony przez to, czy tamto, wytknij mi. Bardzo bym nie chciał taki być i chętnie to zmienię, jeśli takie zjawisko zauważę.
I właśnie po to są nagłówki, aby szybko zidentyfikować śmieciowe newsy.hiob pisze:Po pierwsze to nie da się nie czytać informacji o celebrytach. Ja nie oglądam TV, jedyny w zasadzie kontakt z wiadomościami ze świata to aplikacja wp.pl w mojej komórce i okazjonalne spojrzenie na Teleexpress, gdy ogląda go mama, ale tych wiadomości nie da się nie zauważyć - krzyczą z samych nagłówków.
Bardzo dobrze rozumiem. Przecież nie znając specyfiki tych newsów nie miałbym powodu ich bojkotować. A może myślisz, że pozostali uczestnicy dyskusji czytają takie rzeczy?hiob pisze:Po drugie jeśli rzeczywiście ich nie oglądasz, to dlaczego podjąłeś tu tę dyskusję? Przecież chyba w takim razie w ogóle nie wiesz o czym piszesz.
Media katolickie są właśnie takie jakie chcesz. A inne media? Cóż, inne działają w swoim interesie i trudno i mieć to za złe.hiob pisze:Chciałbym, by konkubinat był zawsze określany w taki sam sposób. chciałbym, by media uczciwie informowały społeczeństwo o roli rodziny, o tym, jak ważne jest małżeństwo w społeczeństwie i jak wiele ujemnych skutków dają "wolne związki". Chciałbym by media nie gloryfikowały bezkrytycznie życia "znanych i lubianych", bo znaczna część społeczeństwa łyka to jak gęś kluski i równie bezkrytycznie stara się ich naśladować.
Ostatnio zmieniony 10-10-14, 17:59 przez Poet of de Fall, łącznie zmieniany 1 raz.
Hiobie czyli Tobie o taki aspekt stosowania tych słów chodziło.
W takim razie można to określić jako celowe działanie mające na celu wywołanie negatywnych skojarzeń bądź nie.
Tylko, że nawet gdyby wypracować jednolite słowo określające ludzi żyjących z sobą bez ślubu to to i tak by nic nie zmieniło. Cały czas związki celebrytów by były uznawane za "pozytywne".
Tylko, że szukasz winnych nie tam gdzie trzeba.
To nie media kreują modę na "związki partnerskie" i je tworzą. Media po prostu opisują "gwiazdy" które w takich związkach żyją. Po prostu to środowisko "sławnych" tak się spaprało. Nawet brukowce pisząc o kimś z "celebrytów" który jest w normalnym związku, używają określeń maż/żona. Gdyby więcej pisano o takich osobach, to by więcej używano takich określeń. Na szczęście osoby w normalnych związkach małżeńskich są stabilne psychicznie i nie odwalają cyrków jak ci "single" i "partnerzy". Oni po prostu co chwila muszą coś odwalić, żeby o nich pisano. Więc są skandale, a media o nich piszą, bo to chcą czytać ludzie.
To widać doskonale na przykładzie Miley Cyrus. Gdy była grzeczną dziewczynką grającą piosenki pod patronatem Disneya i jako nastoletnia gwiazda promowała idee zachowania dziewictwa to o niej głośno nie było, więc i nie było kasy. Wystarczyło jednak, że pokazała się jako wyuzdana piosenkarka i zaczęła szokować golizną by zainteresowały się nią wszystkie plotkarskie serwisy, a potem wzrosła sprzedaż płyt i pojawiły się nagrody.
Społeczeństwo rządne jest skandali i sensacji, dlatego ludzie którzy im tego dostarczają są podnoszeni do miana celebrytów. Tak było jest i będzie. Przypomnę tylko że w Imperium Rzymskim pospólstwo tłumnie chadzało, na walki gladiatorów, wyścigi rydwanów, czy "spektakle" typu osioł kopulujący z kobietą. W średniowieczu pospólstwo uwielbiało oglądać walki (zarówno turnieje rycerzy jak i zwykłe mordobicia) słuchać "świńskich utworów" i skandalizujących opowieści. W kolejnych epokach było tak samo. To tylko komuniści organizowali "odchamianie" i przedstawicieli proletariatu wozili do teatrów i oper. Takie jest społeczeństwo ludzkie, że cześć się będzie śmiała z wyrafinowanego żartu i gry słów, a część z tego, że ktoś puścił bąka.
Nie wiem czy widziałeś jakie programy królują teraz na wszystkich stacjach TV (oprócz TV TRWAM). To są paradokumenty, czyli kompletna kupa łajna. Scenariusze oparte na kontrowersjach i skandalach, w każdym zdrady, przestępstwa, rozwody. Co ciekawe te programy są emitowane wtedy kiedy większość osób jest w pracy/szkole. Wynika to z faktu, że ich docelowym widzem są osoby niepracujące, najczęściej kobiety, najlepiej z wykształceniem maksymalnie gimnazjalnym.
Nikt nikogo nie zmusza by oglądał to łajno, a ludzie jednak oglądają. Jest popyt na takie seriale, to je kręcą do oporu.
Podsumowując trochę ten temat, proponuje by wszyscy zwrócili uwagę, że w mediach które piszą o poważnych rzeczach taki problem z tym konkubent/konkubina czy partner/partnerka nie występuje. Czemu? Bo jeżeli się piszę/mówi o normalnych osobach to mają one jakoś uregulowane swoje relacje. Normalne osoby mają chłopaka/dziewczynę potem narzeczonego/narzeczoną, a w końcu męża/żonę. Nawet jeżeli mówimy tyko o małżeństwach cywilnych.
Natomiast jeżeli mówimy o mediach brukowych zajmujących się tanią sensacją to tam głównym tematem są "celebryci" i im podobni. A opisując ich opisuje się też te wszystkie patologie które się z nimi wiążą - czyli krótkotrwałe związki, odchyły seksualne, debilne wypowiedzi itp.
W takim razie można to określić jako celowe działanie mające na celu wywołanie negatywnych skojarzeń bądź nie.
Tylko, że nawet gdyby wypracować jednolite słowo określające ludzi żyjących z sobą bez ślubu to to i tak by nic nie zmieniło. Cały czas związki celebrytów by były uznawane za "pozytywne".
Tylko, że szukasz winnych nie tam gdzie trzeba.
To nie media kreują modę na "związki partnerskie" i je tworzą. Media po prostu opisują "gwiazdy" które w takich związkach żyją. Po prostu to środowisko "sławnych" tak się spaprało. Nawet brukowce pisząc o kimś z "celebrytów" który jest w normalnym związku, używają określeń maż/żona. Gdyby więcej pisano o takich osobach, to by więcej używano takich określeń. Na szczęście osoby w normalnych związkach małżeńskich są stabilne psychicznie i nie odwalają cyrków jak ci "single" i "partnerzy". Oni po prostu co chwila muszą coś odwalić, żeby o nich pisano. Więc są skandale, a media o nich piszą, bo to chcą czytać ludzie.
To widać doskonale na przykładzie Miley Cyrus. Gdy była grzeczną dziewczynką grającą piosenki pod patronatem Disneya i jako nastoletnia gwiazda promowała idee zachowania dziewictwa to o niej głośno nie było, więc i nie było kasy. Wystarczyło jednak, że pokazała się jako wyuzdana piosenkarka i zaczęła szokować golizną by zainteresowały się nią wszystkie plotkarskie serwisy, a potem wzrosła sprzedaż płyt i pojawiły się nagrody.
Społeczeństwo rządne jest skandali i sensacji, dlatego ludzie którzy im tego dostarczają są podnoszeni do miana celebrytów. Tak było jest i będzie. Przypomnę tylko że w Imperium Rzymskim pospólstwo tłumnie chadzało, na walki gladiatorów, wyścigi rydwanów, czy "spektakle" typu osioł kopulujący z kobietą. W średniowieczu pospólstwo uwielbiało oglądać walki (zarówno turnieje rycerzy jak i zwykłe mordobicia) słuchać "świńskich utworów" i skandalizujących opowieści. W kolejnych epokach było tak samo. To tylko komuniści organizowali "odchamianie" i przedstawicieli proletariatu wozili do teatrów i oper. Takie jest społeczeństwo ludzkie, że cześć się będzie śmiała z wyrafinowanego żartu i gry słów, a część z tego, że ktoś puścił bąka.
Nie wiem czy widziałeś jakie programy królują teraz na wszystkich stacjach TV (oprócz TV TRWAM). To są paradokumenty, czyli kompletna kupa łajna. Scenariusze oparte na kontrowersjach i skandalach, w każdym zdrady, przestępstwa, rozwody. Co ciekawe te programy są emitowane wtedy kiedy większość osób jest w pracy/szkole. Wynika to z faktu, że ich docelowym widzem są osoby niepracujące, najczęściej kobiety, najlepiej z wykształceniem maksymalnie gimnazjalnym.
Nikt nikogo nie zmusza by oglądał to łajno, a ludzie jednak oglądają. Jest popyt na takie seriale, to je kręcą do oporu.
Podsumowując trochę ten temat, proponuje by wszyscy zwrócili uwagę, że w mediach które piszą o poważnych rzeczach taki problem z tym konkubent/konkubina czy partner/partnerka nie występuje. Czemu? Bo jeżeli się piszę/mówi o normalnych osobach to mają one jakoś uregulowane swoje relacje. Normalne osoby mają chłopaka/dziewczynę potem narzeczonego/narzeczoną, a w końcu męża/żonę. Nawet jeżeli mówimy tyko o małżeństwach cywilnych.
Natomiast jeżeli mówimy o mediach brukowych zajmujących się tanią sensacją to tam głównym tematem są "celebryci" i im podobni. A opisując ich opisuje się też te wszystkie patologie które się z nimi wiążą - czyli krótkotrwałe związki, odchyły seksualne, debilne wypowiedzi itp.
Łowca trolli internetowych, biczownik gimbo-ateistów, pogromca głupoty w internecie.
od konika
Jestem zdania, ze ta wypowiedzia Wladyslaw trafil w sedno, ale nie wyczerpal calosci. Hiob slusznie podjal temat i zlozywszy te dwa spojrzenia na opisywany problem oraz uzupelniwszy go o kilka celnych spostrzezen innych forumowiczow bedziemy w stanie wyrobic sobie wlasciwy poglad na sytuacje. W tej kwestii np: bardzo przemawiaja do mnie argumenty Marka, nawet jezeli nie kazdy moze wyrazic zgode na pelna ich obiektywnosc.
Nie dodam niczego od siebie. Sadze, ze wszystko zostalo juz napisane.
Musze chyba rozejrzec sie za jakas klacza, to wowczas stane sie praktykiem, a nie tylko teoretykiem... ihaha
Nie dodam niczego od siebie. Sadze, ze wszystko zostalo juz napisane.
Musze chyba rozejrzec sie za jakas klacza, to wowczas stane sie praktykiem, a nie tylko teoretykiem... ihaha
konik
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 27
- Rejestracja: 02-08-14, 16:55
- Lokalizacja: Kraków
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 27
- Rejestracja: 02-08-14, 16:55
- Lokalizacja: Kraków
Możemy. Ująłem to w formie żartu nic więcej co tu dużo o tym mówić?:)
Ostatnio zmieniony 01-01-70, 01:00 przez lenorek1220, łącznie zmieniany 1 raz.