autor: hiob » 24-11-19, 11:26
Ciąg dalszy cytatów z książki "Słodziutki - Biografia Cukru":
"CO NAS TUCZY: TŁUSZCZ CZY CUKIER?
Lata 70. Na Zachodzie rozpoczyna się wielka dyskusja o zgubnym
działaniu cukru. Gdyby pozwolono rozmawiać naukowcom, już dawno
wiedzielibyśmy, że cukier szkodzi, ale do gry wkroczyli politycy.
W Ameryce lekarz Forrest Kendall twierdzi, że przyczyną zmian
miażdżycowych jest cukier, a tłuszcze mają znaczenie wtórne. Swoją
teorię potwierdza testami na zwierzętach. Udowadnia, że króliki
karmione kapustą i marchwią mogą bezkarnie spożywać większe ilości
tłuszczów, jeśli zaś jarzyny zastąpi się sacharozą, poziom cholesterolu
we krwi gwałtownie wzrasta.
Ale dziennikarze są ostrożni. „Trzeba wrócić do sposobu odżywiania
się naszych dziadów i pradziadów, u których zawały zdarzały się rzadko.
Podstawą naszego menu byłyby wówczas bardzo grubo mielone zboża,
jęczmień, kukurydza, fasola, rozmaite kasze... Może do tego dojdzie.
Zanim jednak wprowadzimy rewolucyjne zmiany na stołach, lepiej
poczekać, czy teorie Kendalla zostaną potwierdzone przez prace innych
badaczy”.
Jest taki naukowiec. W Wielkiej Brytanii cukier od lat 50. bada doktor
John Yudkin, endokrynolog i dietetyk.
Jeden z sześciu synów żydowskich imigrantów z Rosji, półsierota.
Ojciec umiera, gdy Yudkin ma siedem lat. Niezwykle uzdolniony,
kończy fizjologię i biochemię na Uniwersytecie w Cambridge. W czasie
wojny służy w zachodniej Afryce, jest lekarzem wojskowym. Po wojnie
organizuje w Londynie departament badań nad żywieniem. Wyprzedza
swój czas – bada nie tylko skład żywności, ale także skutki spożywania
różnych pokarmów. Próbuje też znaleźć odpowiedzi na pytania, co nam
każe wybierać jedne produkty, a unikać innych.
Szczury, kurczaki, króliki, świnie oraz swoich studentów karmi cukrem
i skrobią. Odkrywa, że za każdym razem po zjedzeniu cukru we krwi
podnosi się stężenie trójglicerydów, które uznawane są za czynnik
ryzyka w chorobach serca. Yudkin udowadnia także, że cukier podnosi
poziom insuliny w surowicy, co wskazuje na jego bezpośrednie związki
z występowaniem cukrzycy typu drugiego.
W 1957 roku w czasopiśmie lekarskim „Lancet” ogłasza, że to nie
tłuszcze – jak do tej pory sądzono – ale cukier powoduje zmiany
miażdżycowe tętnic wieńcowych serca. „Cukier, który słodzi wasze
śniadanie, jest znacznie groźniejszą trucizną niż mleko i masło, którymi
tak was straszą” – pisze.
Ma na myśli przemysł cukrowniczy, który stanowczo pilnuje swoich
interesów. Po wojnie Ameryka zostaje zalana cukrem. Cukierki,
czekolady, batoniki, pianki, słodkie napoje gazowane, słodzone soki.
Amerykanie płacą za nie krocie i nie przejmują się statystykami, które
pokazują gwałtowny przyrost chorób serca. Cukrownicy zlecają badania
naukowe, które mają bagatelizować szkodliwy wpływ cukru na zdrowie.
Winny ma być tłuszcz. Pieniądze czynią cuda.
*
W 1970 roku Ancel Keys, specjalista do spraw żywienia z Uniwersytetu
Minnesoty, publikuje wyniki swoich badań, które prowadzi w siedmiu
krajach świata. Dowodzi, że to nie cukier, ale tłuszcze i cholesterol
odpowiadają za wzrost liczby zawałów serca. Magazyn „Time” daje
na okładkę dwa jajka sadzone i kiełbaskę wygiętą kącikami w dół.
Wskazuje wroga: cholesterol.
W 1972 roku Yudkin wydaje książkę „Czysty, biały i śmiertelny”, ale
jego opinia już nic nie znaczy. Wpływowy „New York Times” rozstrzyga:
„Teoria, że dieta bogata w cukier jest ważną przyczyną arteriosklerozy
i chorób serca, nie cieszy się powszechnym uznaniem specjalistów w tej
dziedzinie. Najbardziej prawdopodobnym winowajcą jest tłuszcz
i cholesterol”.
Każdy naukowiec rozumie, że teza o szkodliwości cukru jest nie
do obrony. A kto się wyłamuje, „gada jak Yudkin”.
Nie może być inaczej. Toczy się brutalna gra, której nie widać.
Za sporem, jaki toczą Yudkin z Keysem, stoi potężne lobby producentów
cukru. Wynajmuje agencje PR, które mają zmienić nadszarpniętą
reputację cukru.
*
Walka o uznanie cukru za złoczyńcę toczy się nie tylko między jego
producentami a naukowcami. Do gry wchodzą politycy, a obywatele nie
będą mogli obserwować tej potyczki, bo na większości dokumentów
ląduje pieczątka z napisem „Poufne”.
Na początku lat 70. ceny żywności w Ameryce są niestabilne.
Prezydentem Stanów Zjednoczonych jest Richard Nixon, ambitny,
bezkompromisowy, głodny władzy. W Białym Domu wprowadza
system podsłuchów, nagrywa wszystkie rozmowy ze swoimi
współpracownikami i przeciwnikami politycznymi. Oschły, niechętny
do kontaktu z mediami, zakompleksiony. Nixon się boi, że z powodu
wzrostu cen przegra wybory. Wzywa Earla Butza, sekretarza do spraw
rolnictwa, i każe mu zrobić wszystko, żeby jedzenie było tanie. Butz ma
szczęście. W 1966 roku Japończykom udaje się wytworzyć syrop
glukozowo-fruktozowy z kukurydzy. Dwa razy słodszy niż cukier i dwa
razy tańszy. Producentów żywności nie trzeba przekonywać. Dodają tani
syrop niemal do każdego produktu: hamburgerów, sosów, precli, zup,
chleba. Najwięcej do soków owocowych i napojów gazowanych. Klienci
też nie narzekają, bo słodkie dania smakują lepiej.
W gazetach pojawiają się teksty o złym tłuszczu, a obok reklamy
cukru: „Niektórzy sądzą, że łyżeczka cukru zawiera aż 600 kalorii, a ma
ich tylko 18. Zdziwiony?”. Albo: „Energia pochodząca z cukru sprawi,
że będziesz mniej jadł”.
Producenci cukru mają jeden cel – chcą sprawić, żeby naukowcy nie
mogli udowodnić szkodliwości tego produktu. Powołują Światową
Fundację Badań nad Cukrem. Pompują w nią setki milionów dolarów,
finansują naukowców, w tym Ancela Keysa. Pieniądze bierze Fred Stare,
szef wpływowego wydziału dietetyki Uniwersytetu Harvarda.
Gdy Yudkin ogłasza: „Cukier wywołuje choroby serca”, Keys
oświadcza: „Nieprawda!”.
W 1974 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków debatuje
o cukrze. To ważne, bo żadna jej opinia o produkcie spożywczym czy
leku nigdy nie jest kwestionowana. Nawet poza Stanami Zjednoczonymi
jest uznawana za wyznacznik jakości. Nie wiadomo dlaczego tym razem
ekspertami komisji są wyłącznie naukowcy, którzy już wcześniej
dowodzili szkodliwości tłuszczu. To oczywiście „poufne”. Agencja
wydaje oficjalną opinię: cukier nie jest bezpośrednią przyczyną otyłości,
nie wywołuje cukrzycy, raka ani nie jest powodem chorób serca. Nie ma
na to żadnych jednoznacznie potwierdzonych dowodów.
Ta decyzja zmienia nawyki żywieniowe Amerykanów. O cholesterolu
piszą gazety, lekarze i dietetycy opowiadają o nim w telewizji, jest
bohaterem tekstów w popularnych magazynach i głównym aktorem
w reklamach. Amerykańska Agencja Żywności i Leków zaleca
zmniejszenie ilości tłuszczu w jedzeniu z 40 do 30 procent. Ludzie
przestają jeść bekon, żółtka jajek, masło, awokado, czerwone mięso.
Wszyscy szukają odtłuszczonych jogurtów, serków, wędlin, sosów,
lodów. Dieta niskotłuszczowa podbija Amerykę.
Ale jedzenie bez tłuszczu smakuje fatalnie. Kto chce mieć na półkach
produkty z nalepką „mniej tłuszczu”, musi dosypać cukier. Nalepka „zero
tłuszczu” wymaga jeszcze więcej cukru. Producent popularnych
w Stanach Zjednoczonych ciastek notuje spadek sprzedaży. Ratują go
reklamy z zapewnieniem: nasze ciastka mają aż o 2 gramy tłuszczu
mniej. Ani słowa o tym, że jednocześnie aż o 13 gramów
węglowodanów więcej, w tym aż o 4 gramy cukru. (s.217n)
Ciąg dalszy cytatów z książki "Słodziutki - Biografia Cukru":
"CO NAS TUCZY: TŁUSZCZ CZY CUKIER?
Lata 70. Na Zachodzie rozpoczyna się wielka dyskusja o zgubnym
działaniu cukru. Gdyby pozwolono rozmawiać naukowcom, już dawno
wiedzielibyśmy, że cukier szkodzi, ale do gry wkroczyli politycy.
W Ameryce lekarz Forrest Kendall twierdzi, że przyczyną zmian
miażdżycowych jest cukier, a tłuszcze mają znaczenie wtórne. Swoją
teorię potwierdza testami na zwierzętach. Udowadnia, że króliki
karmione kapustą i marchwią mogą bezkarnie spożywać większe ilości
tłuszczów, jeśli zaś jarzyny zastąpi się sacharozą, poziom cholesterolu
we krwi gwałtownie wzrasta.
Ale dziennikarze są ostrożni. „Trzeba wrócić do sposobu odżywiania
się naszych dziadów i pradziadów, u których zawały zdarzały się rzadko.
Podstawą naszego menu byłyby wówczas bardzo grubo mielone zboża,
jęczmień, kukurydza, fasola, rozmaite kasze... Może do tego dojdzie.
Zanim jednak wprowadzimy rewolucyjne zmiany na stołach, lepiej
poczekać, czy teorie Kendalla zostaną potwierdzone przez prace innych
badaczy”.
Jest taki naukowiec. W Wielkiej Brytanii cukier od lat 50. bada doktor
John Yudkin, endokrynolog i dietetyk.
Jeden z sześciu synów żydowskich imigrantów z Rosji, półsierota.
Ojciec umiera, gdy Yudkin ma siedem lat. Niezwykle uzdolniony,
kończy fizjologię i biochemię na Uniwersytecie w Cambridge. W czasie
wojny służy w zachodniej Afryce, jest lekarzem wojskowym. Po wojnie
organizuje w Londynie departament badań nad żywieniem. Wyprzedza
swój czas – bada nie tylko skład żywności, ale także skutki spożywania
różnych pokarmów. Próbuje też znaleźć odpowiedzi na pytania, co nam
każe wybierać jedne produkty, a unikać innych.
Szczury, kurczaki, króliki, świnie oraz swoich studentów karmi cukrem
i skrobią. Odkrywa, że za każdym razem po zjedzeniu cukru we krwi
podnosi się stężenie trójglicerydów, które uznawane są za czynnik
ryzyka w chorobach serca. Yudkin udowadnia także, że cukier podnosi
poziom insuliny w surowicy, co wskazuje na jego bezpośrednie związki
z występowaniem cukrzycy typu drugiego.
W 1957 roku w czasopiśmie lekarskim „Lancet” ogłasza, że to nie
tłuszcze – jak do tej pory sądzono – ale cukier powoduje zmiany
miażdżycowe tętnic wieńcowych serca. „Cukier, który słodzi wasze
śniadanie, jest znacznie groźniejszą trucizną niż mleko i masło, którymi
tak was straszą” – pisze.
Ma na myśli przemysł cukrowniczy, który stanowczo pilnuje swoich
interesów. Po wojnie Ameryka zostaje zalana cukrem. Cukierki,
czekolady, batoniki, pianki, słodkie napoje gazowane, słodzone soki.
Amerykanie płacą za nie krocie i nie przejmują się statystykami, które
pokazują gwałtowny przyrost chorób serca. Cukrownicy zlecają badania
naukowe, które mają bagatelizować szkodliwy wpływ cukru na zdrowie.
Winny ma być tłuszcz. Pieniądze czynią cuda.
*
W 1970 roku Ancel Keys, specjalista do spraw żywienia z Uniwersytetu
Minnesoty, publikuje wyniki swoich badań, które prowadzi w siedmiu
krajach świata. Dowodzi, że to nie cukier, ale tłuszcze i cholesterol
odpowiadają za wzrost liczby zawałów serca. Magazyn „Time” daje
na okładkę dwa jajka sadzone i kiełbaskę wygiętą kącikami w dół.
Wskazuje wroga: cholesterol.
W 1972 roku Yudkin wydaje książkę „Czysty, biały i śmiertelny”, ale
jego opinia już nic nie znaczy. Wpływowy „New York Times” rozstrzyga:
„Teoria, że dieta bogata w cukier jest ważną przyczyną arteriosklerozy
i chorób serca, nie cieszy się powszechnym uznaniem specjalistów w tej
dziedzinie. Najbardziej prawdopodobnym winowajcą jest tłuszcz
i cholesterol”.
Każdy naukowiec rozumie, że teza o szkodliwości cukru jest nie
do obrony. A kto się wyłamuje, „gada jak Yudkin”.
Nie może być inaczej. Toczy się brutalna gra, której nie widać.
Za sporem, jaki toczą Yudkin z Keysem, stoi potężne lobby producentów
cukru. Wynajmuje agencje PR, które mają zmienić nadszarpniętą
reputację cukru.
*
Walka o uznanie cukru za złoczyńcę toczy się nie tylko między jego
producentami a naukowcami. Do gry wchodzą politycy, a obywatele nie
będą mogli obserwować tej potyczki, bo na większości dokumentów
ląduje pieczątka z napisem „Poufne”.
Na początku lat 70. ceny żywności w Ameryce są niestabilne.
Prezydentem Stanów Zjednoczonych jest Richard Nixon, ambitny,
bezkompromisowy, głodny władzy. W Białym Domu wprowadza
system podsłuchów, nagrywa wszystkie rozmowy ze swoimi
współpracownikami i przeciwnikami politycznymi. Oschły, niechętny
do kontaktu z mediami, zakompleksiony. Nixon się boi, że z powodu
wzrostu cen przegra wybory. Wzywa Earla Butza, sekretarza do spraw
rolnictwa, i każe mu zrobić wszystko, żeby jedzenie było tanie. Butz ma
szczęście. W 1966 roku Japończykom udaje się wytworzyć syrop
glukozowo-fruktozowy z kukurydzy. Dwa razy słodszy niż cukier i dwa
razy tańszy. Producentów żywności nie trzeba przekonywać. Dodają tani
syrop niemal do każdego produktu: hamburgerów, sosów, precli, zup,
chleba. Najwięcej do soków owocowych i napojów gazowanych. Klienci
też nie narzekają, bo słodkie dania smakują lepiej.
W gazetach pojawiają się teksty o złym tłuszczu, a obok reklamy
cukru: „Niektórzy sądzą, że łyżeczka cukru zawiera aż 600 kalorii, a ma
ich tylko 18. Zdziwiony?”. Albo: „Energia pochodząca z cukru sprawi,
że będziesz mniej jadł”.
Producenci cukru mają jeden cel – chcą sprawić, żeby naukowcy nie
mogli udowodnić szkodliwości tego produktu. Powołują Światową
Fundację Badań nad Cukrem. Pompują w nią setki milionów dolarów,
finansują naukowców, w tym Ancela Keysa. Pieniądze bierze Fred Stare,
szef wpływowego wydziału dietetyki Uniwersytetu Harvarda.
Gdy Yudkin ogłasza: „Cukier wywołuje choroby serca”, Keys
oświadcza: „Nieprawda!”.
W 1974 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków debatuje
o cukrze. To ważne, bo żadna jej opinia o produkcie spożywczym czy
leku nigdy nie jest kwestionowana. Nawet poza Stanami Zjednoczonymi
jest uznawana za wyznacznik jakości. Nie wiadomo dlaczego tym razem
ekspertami komisji są wyłącznie naukowcy, którzy już wcześniej
dowodzili szkodliwości tłuszczu. To oczywiście „poufne”. Agencja
wydaje oficjalną opinię: cukier nie jest bezpośrednią przyczyną otyłości,
nie wywołuje cukrzycy, raka ani nie jest powodem chorób serca. Nie ma
na to żadnych jednoznacznie potwierdzonych dowodów.
Ta decyzja zmienia nawyki żywieniowe Amerykanów. O cholesterolu
piszą gazety, lekarze i dietetycy opowiadają o nim w telewizji, jest
bohaterem tekstów w popularnych magazynach i głównym aktorem
w reklamach. Amerykańska Agencja Żywności i Leków zaleca
zmniejszenie ilości tłuszczu w jedzeniu z 40 do 30 procent. Ludzie
przestają jeść bekon, żółtka jajek, masło, awokado, czerwone mięso.
Wszyscy szukają odtłuszczonych jogurtów, serków, wędlin, sosów,
lodów. Dieta niskotłuszczowa podbija Amerykę.
Ale jedzenie bez tłuszczu smakuje fatalnie. Kto chce mieć na półkach
produkty z nalepką „mniej tłuszczu”, musi dosypać cukier. Nalepka „zero
tłuszczu” wymaga jeszcze więcej cukru. Producent popularnych
w Stanach Zjednoczonych ciastek notuje spadek sprzedaży. Ratują go
reklamy z zapewnieniem: nasze ciastka mają aż o 2 gramy tłuszczu
mniej. Ani słowa o tym, że jednocześnie aż o 13 gramów
węglowodanów więcej, w tym aż o 4 gramy cukru. (s.217n)