Modlitwy i ofiary za zmarłych

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

Awatar użytkownika
niebieski
Przyjaciel forum
Posty: 54
Rejestracja: 24-05-08, 14:42
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: niebieski » 19-06-08, 16:16

leszed pisze:Wszyscy ludzie to takie łotry na krzyżu, nic nie wnosimy do swojego zbawienia... więc nic nie możemy wnieść do zbawienia innych.
Jeśli tak byłoby, to nie miałoby sensu wołanie Pana: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" i w błędzie byłby św. Paweł piszący do Filipian: "Zabiegajcie o wasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem", i nic nie pozostawałoby tylko siąść i płakać, albo przyjąć postawę: "Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy".

Jeśli byłoby tak, jak widzi to Leszed, to jaki sens miałaby ofiara Jezusa?, a już w ogóle bez sensu byłyby słowa Apostoła z jego Pierwszego Listu do Kolosan: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (1, 24).

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: hiob » 20-06-08, 23:11

leszed pisze:...
Wszyscy ludzie to takie łotry na krzyżu, nic nie wnosimy do swojego zbawienia... więc nic nie możemy wnieść do zbawienia innych.
Niebieski ma absolutną rację. Twierdzisz, Leszku, że nic nie wnosimy do swego zbawienia? Nie mogę się absolutnie z Tobą zgodzić. Gdybyśmy nic nie wnosili do naszego zbawienia, to nie musielibyśmy nawet przyjmować Pana Jezusa za naszego Zbawiciela. On sam by zbawił kogo tylko by chciał. A wracając do łotra, to napisałem kiedyś o tym ile on zrobił, mimo,że był przybity do krzyża:

http://www.polonus.livenet.pl/viewtopic.php?p=2976#2976

Nie możemy się sami zbawić, to prawda. Zbawienie jest darem od Boga. Ale też dar ten wymaga naszej aktywnej akceptacji. I to właśnie dzięki krzyżowej śmierci Jezusa, nasze uczynki, nasze ofiary, gdy zjednoczone z Jezusem na Krzyżu, mają wartość zbawczą. Jak słusznie przypomniał niebieski, sam św. Paweł uczy w liście do Filipian, 2,12:

Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie.

I żeby nikt mi nie zarzucał, że coś w Tysiąclatce jest źle przetłumaczone, powyższy cytat jest z protestanckiej Biblii Warszawskiej. Nasze zbawienie musimy sobie wypracować, z bojaźnią i drżeniem, jak uczy święty Paweł. I nie jest to sprzeczne z tym, co napisałem wyżej, że zbawienie jest darem. To tylko jest droga, jaką akceptujemy dar zbawienia od Boga. Nie siedząc na rękach i "czekając na zbawienie", ale wspólpracując aktywnie z otrzymaną łaską.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

leszed
Przyjaciel forum
Posty: 46
Rejestracja: 24-04-08, 13:24

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: leszed » 23-06-08, 13:32

hiob pisze:
leszed pisze:...
Wszyscy ludzie to takie łotry na krzyżu, nic nie wnosimy do swojego zbawienia... więc nic nie możemy wnieść do zbawienia innych.
Niebieski ma absolutną rację. Twierdzisz, Leszku, że nic nie wnosimy do swego zbawienia? Nie mogę się absolutnie z Tobą zgodzić. Gdybyśmy nic nie wnosili do naszego zbawienia, to nie musielibyśmy nawet przyjmować Pana Jezusa za naszego Zbawiciela. On sam by zbawił kogo tylko by chciał. A wracając do łotra, to napisałem kiedyś o tym ile on zrobił, mimo,że był przybity do krzyża:

http://www.polonus.livenet.pl/viewtopic.php?p=2976#2976

Nie możemy się sami zbawić, to prawda. Zbawienie jest darem od Boga. Ale też dar ten wymaga naszej aktywnej akceptacji. I to właśnie dzięki krzyżowej śmierci Jezusa, nasze uczynki, nasze ofiary, gdy zjednoczone z Jezusem na Krzyżu, mają wartość zbawczą. Jak słusznie przypomniał niebieski, sam św. Paweł uczy w liście do Filipian, 2,12:

Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie.

I żeby nikt mi nie zarzucał, że coś w Tysiąclatce jest źle przetłumaczone, powyższy cytat jest z protestanckiej Biblii Warszawskiej. Nasze zbawienie musimy sobie wypracować, z bojaźnią i drżeniem, jak uczy święty Paweł. I nie jest to sprzeczne z tym, co napisałem wyżej, że zbawienie jest darem. To tylko jest droga, jaką akceptujemy dar zbawienia od Boga. Nie siedząc na rękach i "czekając na zbawienie", ale wspólpracując aktywnie z otrzymaną łaską.
Łotr i Łazarz, dwie różne przeze mnie przytoczone osoby łączy jedno: brak pychy z pozycji w jakiej są, co sobą przedstawiają. Na podstawie tego ich życie ocenia Jezus. My nie znamy całego ich życia, dogłębnie jakości ich sumienia, poziomu ich doskonałości tuż przed śmiercią. Bóg jest dobry, i wynagradza tych którzy dobrze postępują, a którzy źle postępują mogą się spodziewać kar. W cierpieniu słusznie spadającym czy niesłusznie powinno się ze względu na Jezusa pozostawić w cieniu kontekst dzieł i odpłaty ludzkich. Krzyż również powinien zawstydzić bogaczy, mądrych po ludzku, zdrowych, czyniących dobre rzeczy a nawet poruszyć usprawiedliwionych. Paweł gdzieś napisał (piszę krótko): "Kto w sercu uwierzy i ustami wyzna, że Jezus jest Panem zbawiony będzie". Zbawienie jako dar to zbawienie dane człowiekowi darmo, przez wiarę w dokonanym dziele Chrystusa. Zbawienie bezcenne, za które próby wyrównywania jego w dziele ludzkim są pychą. Nie możemy za nie zapłacić swoim pobożnym życiem. Możemy za to w dokonanym już zbawieniu sprawować coraz lepiej i efektywnie kontrolę nad swoim postępowaniem, by podobać się Jezusowi. Jeśli trzeba, cierpię jak Paweł, robiąc to dla innych, nie oznacza to wcale, że zastępuję tym samym ofiarę zbawczą Jezusa. Dobre uczynki są efektem łaski. Tu chodzi nie o wyrachowanie a o wdzięczność i relację z Jezusem, ona mnie podnosi i buduje. Skończona transakcja, długi spłacone, uwolnienie z niewoli grzechu, obietnica życia z Jezusem, to wszystko otrzymujesz w jednorazowym pakiecie jeśli tylko zechcesz, jeśli całym sercem zaufasz, wierzysz. Potem następuje współpraca ze Zbawcą. Współpraca ta jest efektywna, inaczej pretensje mógłbyś mieć tylko do siebie, szczególnie jeśli nie przyjąłeś zbawienia szczerze. Paweł również napisał, że wszystko uznaje za śmiecie czy żygowiny w gr. ze względu na Jezusa; więc ja nie dodaję, nie wnoszę do swojego zbawienia nic, żadnych zaśmieceń. Zbawienie rozumiem na podstawie wiary, nie z uczynków by się chlubić nimi, dlatego się nie zgadzamy. Uczynki jedynie potwierdzają stan człowieka i mają wpływ na życie dzisiaj. Natomiast warunki zbawienia wiecznego od tego bezpośrednio nie zależą, tu nie ma takiej zależności. To właśnie doktryna obłaskawiania Boga przez całe życie dobrymi uczynkami zaprzecza sensowi ofiary Chrystusa na krzyżu. Albo się przyjmuje dar zbawienia i wierzy w jego skuteczność, albo zaniża wartość ofiary Jezusa i próbuje swoimi ofiarami jej dorównać. Zbawienie eschatologiczne związane z przemienieniem czy końcem świata i doskonałością obejmie jedynie tych, którzy na ziemi lub aż w momencie śmierci podejmą decyzję tu i teraz, w brudzie czy pięknie że pójdą za Jezusem i ewangelią, choćby nie mogli już ruszyć ani nogą ani głową. Decyzję przyjęcia daru należy "wykonać" a nie darowanie Bogu czegokolwiek.

leszed
Przyjaciel forum
Posty: 46
Rejestracja: 24-04-08, 13:24

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: leszed » 23-06-08, 16:04

niebieski pisze:
leszed pisze:Wszyscy ludzie to takie łotry na krzyżu, nic nie wnosimy do swojego zbawienia... więc nic nie możemy wnieść do zbawienia innych.
Jeśli tak byłoby, to nie miałoby sensu wołanie Pana: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" i w błędzie byłby św. Paweł piszący do Filipian: "Zabiegajcie o wasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem", i nic nie pozostawałoby tylko siąść i płakać, albo przyjąć postawę: "Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy".

Jeśli byłoby tak, jak widzi to Leszed, to jaki sens miałaby ofiara Jezusa?, a już w ogóle bez sensu byłyby słowa Apostoła z jego Pierwszego Listu do Kolosan: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (1, 24).
Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię nijak nie neguje prawdy iż zbawienie jest wyłącznie z łaski Boga, a przyjęcie tej łaski możliwe jest w momencie odwrócenia się od złych i martwych uczynków, uznaniem swojej bezsilności w czynieniu dobra, i zaufaniu, że Jezus przebaczy człowiekowi gdziekolwiek upadł z powodu grzechu. Łączy to się z wiarą więc którą akceptuje Jezus i w tym dał obietnicę posiadania życia wiecznego. Bóg jest dobry i chce przebaczyć niezależnie od twojego poziomu dobrych rzeczy które wykonywałeś czy aktualnie wykonujesz; chodzi o to, że Bóg chce pomóc człowiekowi a człowiek sam sobie pomóc nie może. Tu jest sens ofiary Jezusa. Jezus oddał życie za darmo, poświęcił je gdy byliśmy grzesznikami. Ofiarował coś co się nam nie należało. Miłość Boga do człowieka. Wystarczy więc, że uwierzysz wiarą dziecka, by potem Bóg mógł cię prowadzić jak ojciec za rękę i przejąć kontrolę nad twoim życiem. Niektórzy przyjmują to bardzo prosto i są błogosławieni, prowadzą życie obfite w dobre czyny i chwalą przez to Boga, nie swój certyfikat dobrych uczynków. Dopełnianie udręk męczenników całego świata rozumiem jako ich dar wdzięczności za niezmierzony dar Chrystusa czyli pełne naśladownictwo również charakteru Jezusa, a nie jako próby odpłaty, transakcja za zbawienie, które żądałoby jakiegoś wyrównania. I nie wiem czy Drugi List do Kolosan powstał, ale na pewno nie potrzebujemy poza Biblią szukać uzasadnienia dla Łaski, która daje zbawienie darmo, przez wiarę.
Niebieski, moje życie przed nawróceniem to życie łotra z Golgoty do momentu przemiany w przyjacielską relację z Jezusem, stąd moje oczekiwanie raju. Tak widzę siebie przed. Nie polegam teraz na tym jak sobie radzę ze złem, poległem, bo dużo popełniam błędów. Sęk w tym, że wtedy Jezus to wszystko przykrył "... będziesz ze mną w raju", mało tego, pozwolił już dziś oglądać dobre owoce w moim życiu, dobre czyny, bo On mi pomaga. Tak widzę siebie po. Pomiędzy tym jest od Boga łaska, wiara, przebaczenie i nadzieja, i są to rzeczy całkowicie wystarczające do zbawienia.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: hiob » 24-06-08, 02:59

leszed pisze:

Łotr i Łazarz, dwie różne przeze mnie przytoczone osoby łączy jedno: brak pychy z pozycji w jakiej są, co sobą przedstawiają. Na podstawie tego ich życie ocenia Jezus. My nie znamy całego ich życia, dogłębnie jakości ich sumienia, poziomu ich doskonałości tuż przed śmiercią. Bóg jest dobry, i wynagradza tych którzy dobrze postępują, a którzy źle postępują mogą się spodziewać kar.
Zgadzam się całkowicie.
leszed pisze: Paweł gdzieś napisał (piszę krótko): "Kto w sercu uwierzy i ustami wyzna, że Jezus jest Panem zbawiony będzie". Zbawienie jako dar to zbawienie dane człowiekowi darmo, przez wiarę w dokonanym dziele Chrystusa.
Amen, masz rację. Ale wiara to nie są puste słowa i tego wyraźnie nas uczy Biblia:

Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7,21)

Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? (Jk 2,17-20)

Podobnie scena sądu ostatecznego w Ewangelii Mateusza 25 ("Byłem głodny, a daliście Mi jeść...") wyraźnie nas uczy, że to za uczynki odpowiemy i uczynki oddzielą zbawionych od potępionych. Nauka Biblii jest tu jednoznaczna.

Kościół Katolicki nigdy nie uczył, że sami możemy sobie zapracować na zbawienie. Nikt sam nie doskoczy do nieba. Zbawienie jest łaską i wiara jest koniecznym warunkiem by być zbawionym. Ale wiara żywa, która objawia się spełnianiem uczynków. Bo to dzięki łasce jesteśmy w stanie te uczynki spełniać.

Nasze stanowiska de facto nie różnią się tu wiele. Bardziej w definicjach i w słownictwie niż w faktycznym rozumieniu tego czym jest zbawienie. Ty sam, mam wrażenie, zaprzeczasz sobie samemu, bo w jednym miejscu piszesz:

"Bóg jest dobry, i wynagradza tych którzy dobrze postępują, a którzy źle postępują mogą się spodziewać kar."

... po czym przez kilka kolejnych zdań starasz się to w pewnym sensie odkręcić, żeby nie brzmialo "zbyt katolicko". Ale nauka Kościoła jest spójna, logiczna i zgodna z nauczaniem Biblii. Dobre uczynki nie są "opcjonalne", bez nich nie ma zbawienia, nawet, jak to nie one nas zbawiają.

Zbawia nas Jezus, ale nie każdy będzie zbawiony, prawda? Zbawienie, ten dar od Boga-Człowieka musimy przyjąć. Każdy z nas. Indywidualnie. Bóg go nikomu nie narzuci na siłę. A przyjęcie daru zbawienia to uwierzenie w Jezusa, prawda? Do tej pory, myślę, zgadzamy się ze sobą. Tylko, że uwierzenie w Jezusa według Biblii i nauki Kościoła to "wiara żywa" objawiająca się dobrymi uczynkami. One są konieczne, bo one właśnie pokazują, czy naprawdę uwierzyliśmy. Dlatego możemy powiedzieć, że uczynki są niezbędne dla naszego zbawienia. Mimo, że to nie one, ale Jezus nas zbawiają.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

leszed
Przyjaciel forum
Posty: 46
Rejestracja: 24-04-08, 13:24

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: leszed » 25-06-08, 00:31

Nie wiem dlaczego mi zarzucasz kręcenie. Jeśli nie służy mi za poparcie twój kościół, to nie znaczy, że się przecież rozmijam z prawdą. Ale ja mam wrażenie, że tu chodzi właśnie o to aby mi udowodnić, że nie jestem w KRK, więc się mylę. Póki co jestem sobą, a moje jestestwo nijak się ma do KRK, poza tym do wielu innych systemów religijnych. Ziemskie kościoły to zbiory ludzi, z których Bóg zbawia oraz poza kościołami chrześc. Po co, bez sensu jest wkładanie pomiędzy Boga a mnie po katolicku czegoś. Gdy mówię o zbawieniu, nie mówię o twojej denominacji, mało tego, w ogóle nie mówię ani o swojej ani o jakiejkolwiek.
Zbawia nas Jezus, ale nie każdy będzie zbawiony, prawda? Zbawienie, ten dar od Boga-Człowieka musimy przyjąć. Każdy z nas. Indywidualnie. Bóg go nikomu nie narzuci na siłę. A przyjęcie daru zbawienia to uwierzenie w Jezusa, prawda? Do tej pory, myślę, zgadzamy się ze sobą. Tylko, że uwierzenie w Jezusa według Biblii i nauki Kościoła to "wiara żywa" objawiająca się dobrymi uczynkami.
zgadza się poza tym, że nauki Kościoła nie są ani równoważne Biblii, tak doskonałe, ani Kościół Jezusa nie ma pełnej jedności nawet w naukach.
Dlatego możemy powiedzieć, że uczynki są niezbędne dla naszego zbawienia. Mimo, że to nie one, ale Jezus nas zbawiają
Dlaczego możesz tak powiedzieć? Co upoważnia ciebie do takiej tezy tutaj, skoro w pewnych miejscach Biblia zawiera opis zbawionych ludzi już, tryb dokonany?Efezjan 2:5  i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.
Efezjan 2:8  Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:
Tytusa 3:5  nie ze względu na spórawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym,

a uczynki potwierdzają przed Bogiem a częściowo przed ludźmi fakt dokonanego zbawienia już, natomiast dokończenie zbawiania ze strony Boga nastąpi przy końcu świata, wtedy też nastąpi doskonałość.

Awatar użytkownika
niebieski
Przyjaciel forum
Posty: 54
Rejestracja: 24-05-08, 14:42
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: niebieski » 25-06-08, 16:14

leszed pisze:
Dlatego możemy powiedzieć, że uczynki są niezbędne dla naszego zbawienia. Mimo, że to nie one, ale Jezus nas zbawiają
Dlaczego możesz tak powiedzieć? Co upoważnia ciebie do takiej tezy tutaj, skoro w pewnych miejscach Biblia zawiera opis zbawionych ludzi już, tryb dokonany?Efezjan 2:5 i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.
Efezjan 2:8 Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:
Tytusa 3:5 nie ze względu na spórawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym,

a uczynki potwierdzają przed Bogiem a częściowo przed ludźmi fakt dokonanego zbawienia już, natomiast dokończenie zbawiania ze strony Boga nastąpi przy końcu świata, wtedy też nastąpi doskonałość.
Ale można znaleźć również inne słowa Apostoła: "Starajcie się o wasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem". Dlatego myślę, że najlepiej ująć ten dylemat w zdaniu, że "jesteśmy zbawieni już i jeszcze nie". Jesteżmy zbawieni "już", bo Chrystus za nas umarł, ale równocześnie jest prawdziwe "jeszcze nie", bo "jak długo (...) jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana" (2 Kor 5, 6), wciąż ważne jest to zdanie z Listu do Filipian, przytoczone wyżej.

Gdyby "uczynki potwierdzały przed Bogiem a częściowo przed ludźmi fakt dokonanego zbawienia", wtedy trzeba byłoby powiedzieć, że jedni ludzi zostali zbawieni, a inni nie, ponieważ nie wszyscy ludzie pełnią takie uczynki.

leszed
Przyjaciel forum
Posty: 46
Rejestracja: 24-04-08, 13:24

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: leszed » 28-06-08, 11:10

Ale można znaleźć również inne słowa Apostoła: "Starajcie się o wasze zbawienie z bojaźnią i drżeniem".
a w innym tłumaczeniu NT będzie nie o staraniu czy zabieganiu ale o sprawowaniu. W NT "Nowe Przymierze" z 2007 zaś mamy: czyńcie użytek ze swego zbawienia, w poczuciu czci i odpowiedzialności wobec Pana.
Słowo zbawienie jako wybawienie, ratunek oczywiście można zastosować nie w soteriologii wyłącznie, lecz do innych poślednich przypadków. W Flp2:12 słowo greckie katergadzesthe jest tuż po soterian, po czym kończy się zdanie, więc pole do popisu dla tłumaczy, językoznawców itd. Słownik Vocatio zamieszcza Flp2:12 w osobnym wytłumaczeniu, dość zdawkowo, i możesz swój pogląd na tym jednym wskazaniu oprzeć, bo tak to wytłumaczył naukowiec; ja jednak wolę porównać to do większej ilości danych, wersetów. Vocatio to nie Biblia. Bóg rozpoczął zbawianie już od samego raju, chciał wyratować również przez pomoc człowiekowi nadając prawa. To Jezus w pełni okazał ratunek od grzechu o którym pisze w prawie, i Jego jedyna ofiara działa na zawsze. Łączność z Jezusem jest jednak możliwa poprzez wiarę, i tu stało się możliwe zbawienie ciebie i mnie, gdy życie swoje powierzyłeś? jednorazowo (bo życie mamy jedno) a skuteczność zbawcy doskonała. Odsuwanie tego do śmierci czy poza nią jest kpiną z ofiary i zbawienia w Jezusie.

Awatar użytkownika
noHumanek
Przyjaciel forum
Posty: 529
Rejestracja: 24-10-07, 22:33
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: noHumanek » 28-06-08, 12:28

Jezus wcale nie musiał umierać na krzyżu żeby zbawić świat, bo jednym westchnięciem mugłby zbawić światów tysiące (chyba z dzienniczka siostry Faustyny)
ale jak byśmy zostali tak automagicznie zbawieni mogło by się okazać w niebie że jesteśmy niezdolni do egzystencji tam .
Jezus pewnie mugłby drógim westchnięciem uczynić nas wszystkich besgrzesznymi i zdolnymi do życia w niebie .... tylko czy dalej byśmy to byli my ?? a w najlepszy wypadku takie coś jak "wolność wyboru" niemogła by istnieć

Najwyraźniej Jezus uznał że śmierć na krzyżu jest jedynym(albo najlepszym) sposobem na uzdolnienie nas do rzycia w niebie nie odbierając nam wolności

Bóg naprawde rozdaje zbawienie bardzo chętnie .... i nie problem w tym żeby je wziąść, problem żeby być w stanie żyć w niebie z Bogiem przez naprawde długo.

Jeśli niejesteś w stanie wytrzymać np. roku z narzeczoną bez łamania przykazań (znaczy seksu) to jak wytrzymasz wieczność w niebie gdzie są mniej więcej takie same przykazania :] i w cale nie będziesz musiał być wykopany z nieba .... poprostu to niebędzie miejsce dla Ciebie i sam będziesz tego świadomy :/

to tak, bardzo upraszczając sprawe

Więc łaska Boża jest koniecznie poczebna
na [niekoniecznie] zdorwy rozum: jej przyjęcie i zdolność do utrzymania też są koniecznie poczebne a to niezalerzy bezpośrednio od Boga ... znaczy Bóg niechce niszczyć naszej wolności a to by się stało w wyniku bezpośredniego oddziaływania na naszą wole

Więc czeba się napracować żeby być zdolnym przyjąć zbawienie

(a miało to być jedno zdanie)
Z przyczyn nieLudzkich powyszszy tekst może być nie-ortograficzny, niejest to lekcewarzenie czytającego tylko nieumiejętność piszącego, b. prosze się nie bulwersować

leszed
Przyjaciel forum
Posty: 46
Rejestracja: 24-04-08, 13:24

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: leszed » 30-06-08, 15:10

Widzę, że problem jest z przyjęciem Boga i życia z Nim, jego zbawienia, tu na ziemi. Przyszłe życie z Bogiem w niebie zależy od człowieka tu na ziemi tzn. od przyjęcia Jego- Boga łaski, która została dana wszystkim jak promienie słońca. Grzech który oddzielił człowieka od Boga dodatkowo wprowadził zaciemnienie umysłu, i tu przychodzi z pomocą Pismo święte. Dobrze jest je rozważać, każde zdanie zawiera prawdziwą informację a wszystkie historie razem ostatecznie wskazują na Jezusa. Gdy czytamy ewangelię Jana Jezus mówi o sobie i o przyjęciu Go wiarą. Nie ma lepszej drogi do nieba, bo wyraźnie jest jedyny pośrednik i brama doń. Jeśli ktoś uwierzył w Jezusa z całego serca raz, to cóż może spowodować odwrotność, niewiarę w Niego? Jest dawca, dawca gotowy, jest przyjęcie daru przez człowieka jeśli tak wybiera korzystając z wolnej woli, jest obiecane zbawienie przez Boga- więc nie ma odwrócenia tego procesu. Fakt ten ocenić może prawidłowo Bóg oraz ten kogo to spotkało. Nic mi do oceny kogoś, ja mogę źle oceniać, jednak czyny wskazują czy ktoś postępuje dobrze czy źle, opowiadają potwierdzająco lub krytycznie o czyimś ewentualnym zbawieniu. Nie chodzi o to że człowiek zbawiony, nawrócony jest ideałem moralnym, bo takiego nie ma, wszyscy muszą się ciągle poprawiać i czynić więcej dobra a mniej zła. Nie oddzielajmy się w tym wszystkim od Boga i Jego Słowa, w ten sposób Bóg przywraca w nas możliwość świętości. Bóg nie chce zostawić człowieka na ziemi jak sierotę, wystarczy z pokorą mu zaufać a On będzie prowadził.

Awatar użytkownika
niebieski
Przyjaciel forum
Posty: 54
Rejestracja: 24-05-08, 14:42
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: niebieski » 30-06-08, 19:49

leszed pisze:Jeśli ktoś uwierzył w Jezusa z całego serca raz, to cóż może spowodować odwrotność, niewiarę w Niego? Jest dawca, dawca gotowy, jest przyjęcie daru przez człowieka jeśli tak wybiera korzystając z wolnej woli, jest obiecane zbawienie przez Boga- więc nie ma odwrócenia tego procesu.
Żadna siła zewnętrzna nie może tego uczynić. Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nam umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8, 35-39).

Jednak w swoim życiu widziałem ludzi, którzy się rozwodzą, a przecież przysięgali sobie wierność aż do śmierci; słyszałem o ludziach zmieniających wiarę, nawet więcej niż jeden raz, o kapłanach mówiących, że nie wierzą już w bóstwo Chrystusa, a przecież wcześniej musieli wierzyć, skoro dla Niego złożyli ofiarę z małżeństwa... I czytam w Biblii, że "Serce (człowieka) jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?" (Jr 17, 9).

Pismo św. mówi, że żadna siła zewnętrzna nie może nas oderwać od miłości, jaką Bóg ma ku nam. Ale człowiek wciąż zachowuje wolną wolę i właśnie dlatego, że "jego serce jest zdradliwsze niż wszystko inne" ma taką możliwość. Więc skąd ta pewność, że "zbawienie jest nieodwracalnym procesem"?

leszed
Przyjaciel forum
Posty: 46
Rejestracja: 24-04-08, 13:24

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: leszed » 30-06-08, 23:42

niebieski pisze:
leszed pisze:Jeśli ktoś uwierzył w Jezusa z całego serca raz, to cóż może spowodować odwrotność, niewiarę w Niego? Jest dawca, dawca gotowy, jest przyjęcie daru przez człowieka jeśli tak wybiera korzystając z wolnej woli, jest obiecane zbawienie przez Boga- więc nie ma odwrócenia tego procesu.
Żadna siła zewnętrzna nie może tego uczynić. Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nam umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8, 35-39).

Jednak w swoim życiu widziałem ludzi, którzy się rozwodzą, a przecież przysięgali sobie wierność aż do śmierci; słyszałem o ludziach zmieniających wiarę, nawet więcej niż jeden raz, o kapłanach mówiących, że nie wierzą już w bóstwo Chrystusa, a przecież wcześniej musieli wierzyć, skoro dla Niego złożyli ofiarę z małżeństwa... I czytam w Biblii, że "Serce (człowieka) jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?" (Jr 17, 9).

Pismo św. mówi, że żadna siła zewnętrzna nie może nas oderwać od miłości, jaką Bóg ma ku nam. Ale człowiek wciąż zachowuje wolną wolę i właśnie dlatego, że "jego serce jest zdradliwsze niż wszystko inne" ma taką możliwość. Więc skąd ta pewność, że "zbawienie jest nieodwracalnym procesem"?
Wiem, że mało sensowne jest spieranie się o objawy bez szczegółowej analizy problemu(ów). Gdzieś niedawno opisywałem myśl o wierze, uwierzeniu, życiu wiecznym i zbawieniu z J3 rozdziału. Jeśli te wersety zostawić bez komentarza i dołożymy wersety Jeremiasza o złym sercu, Jakuba o złym języku i inne mądrościowe sentencje w tym stylu, poprzemy obserwacją jakiegoś tragicznego zdarzenia typu rozwód, i wyciągniemy ogólny pesymistyczny wniosek to zgoda... ale
Marka 10:27  Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to rzecz niemożliwa, ale nie u Boga; albowiem u Boga wszystko jest możliwe.
więc u ludzi również choć mają wolną wolę, coś bywa niemożliwe.
Zakres wypowiedzi Jeremiasza, Jakuba, który być może czerpie z podobnego kontekstu nie zupełnie odpowiada szerokiemu ogarnianiu spraw powiedzmy kosmicznego Chrystusa u Jana. Ten ostatni świadczy o zbawieniu życia wiecznego. Po prostu, wiara w niebo ma silne podstawy, natomiast wiara bez poparcia a w szczególnym przypadku, jak cudzołożnicy, to nie wiara o której można powiedzieć, że jej konsekwencją jest zbawienie. Cudzołożnicy KB nie odziedziczą jak stwierdza Paweł. To oczywiście obejmuje kontekst taki, że jeśli się nie nawrócą i nie uwierzą zmieniając swoje postępowanie, czeka ich w prostej linii piekło. I nie chodzi Pawłowi o sam seks ale głębiej, o postawę serca, akceptowanie krzywdzenia kogoś, kto miał być jedno w miłości z tą osobą. Stwierdzenie Pawła o tych czy innych, którzy nie znajdą się w Królestwie Bożym świadczy dodatkowo, że tu na ziemi jesteśmy odpowiedzialni za swoje zbawienie. Cudzołożenie po śmierci nie wchodzi w grę.

Awatar użytkownika
niebieski
Przyjaciel forum
Posty: 54
Rejestracja: 24-05-08, 14:42
Lokalizacja: USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: niebieski » 01-07-08, 00:56

leszed pisze:Stwierdzenie Pawła o tych czy innych, którzy nie znajdą się w Królestwie Bożym świadczy dodatkowo, że tu na ziemi jesteśmy odpowiedzialni za swoje zbawienie.
Zgadzam się. I sam Autor tych słów pisze gdzie indziej o sobie: "Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego" 1 Kor (9, 26-27).

Albo w innym miejscu: "Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie. Wszyscy więc my, doskonali, tak to odczuwajmy: a jeśli odczuwacie coś inaczej, i to Bóg wam objawi. W każdym razie: dokąd doszliśmy, w tę samą stronę zgodnie postępujmy!" (Flp 3, 12-16).

Pozdrawiam serdecznie :-)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: hiob » 06-07-08, 09:08

leszed pisze:Nie wiem dlaczego mi zarzucasz kręcenie...
Jeżeli ktokolwiek zarzuca Ci kręcenie to tylko na podstawie Twoich wypowiedzi. Nie jest to atak na Twoją osobę, ale na niekonsekwencje Twoich wypowiedzi.
leszed pisze:Jeśli nie służy mi za poparcie twój kościół, to nie znaczy, że się przecież rozmijam z prawdą. Ale ja mam wrażenie, że tu chodzi właśnie o to aby mi udowodnić, że nie jestem w KRK, więc się mylę.
Nie, bracie. Nie chodzi wcale o udowodnienie komukolwiek, że się myli, ale o wspólne dojście do prawdy. Nie jest moim celem, ani z pewnością celem niebieskiego udowadnianie Ci błędu. Naszym celem jest tylko ukazanie piękna Prawdy jaką przekazuje nam nauka Kościoła. A także logiki tej nauki i jej zgodności z tym, co możemy przeczytać w Słowie Bożym, Biblii.
leszed pisze: Póki co jestem sobą...
Rozumiem i każdy z nas tu jest sobą. Każdy z nas głosi opinie pochodzące z własnego serca i rozumu.
leszed pisze: Ziemskie kościoły to zbiory ludzi, z których Bóg zbawia oraz poza kościołami chrześc. Po co, bez sensu jest wkładanie pomiędzy Boga a mnie po katolicku czegoś. Gdy mówię o zbawieniu, nie mówię o twojej denominacji, mało tego, w ogóle nie mówię ani o swojej ani o jakiejkolwiek.
Ja to rozumiem. Zresztą nawet nie wiem, czy należysz do jakiejś denominacji, czy jesteś "wolnym chrześcijaninem". Ale i w takim przypadku Twój zbiór doktryn jest pewną denominacją. Z samej definicji tego słowa. I masz rację, że "ziemskie kościoły" to tylko zbiory ludzi. Ale KK to nie jest "ziemski kościół", ale Królestwo Boże. Ciało Chrystusa, którego On jest Głową, Kościół zbudowany na Skale namiestnika Chrystusowego, z obietnicą, że nigdy nie pobłądzi. I na takiej obietnicy można się bez obawy oprzeć, bo słowa Jezusa muszą się sprawdzić.
leszed pisze: że nauki Kościoła nie są ani równoważne Biblii, tak doskonałe, ani Kościół Jezusa nie ma pełnej jedności nawet w naukach.
Nie zapominaj, że to Kościół nam dal Biblię. Nie ma więc niczego w Jego naukach niezgodnego z nauką Biblii, choć jest oczywiste, że są pewne rzeczy, które nie są wyłożone dokładnie i w pełni w biblijnym przekazie. Biblia jest bowiem tylko częścią depozytu wiary. Na przykład rozumienie Boga jako Trójcy Świętej, czy choćby praktyka świętowania Szabatu w Niedzielę. Pełniejsze zrozumienie istoty Trójcy Świętej nastąpiło po wiekach od napisania Nowego Testamentu. Sama idea oczywiście z formie zarodkowej, w formie nasienia jest zawarta w Biblii, ale rozwój tej doktryny był możliwy tylko dzięki Duchowi Świętemu, którego obiecał Jezus Kościołowi:

Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. (J 14, 16-17,BT)

Duch Prawdy, Duch Święty jest cały czas obecny w Kościele i pilnuje, by to co Piotr zwiąże na ziemi, nie było sprzeczne z Prawdą, bo jest to automatycznie związane w Niebie, a tam nic nieprawdziwego być nie może.

Inaczej mówiąc gdyby Kościół uczył,że jakiś czyn jest grzeszny, a obiektywnie nim nie był, skazywałby ludzi na potępienie. To prosta i konieczna konsekwencja obietnicy danej Piotrowi wraz z kluczami. Dlatego Kościół nie może się mylić w sprawach wiary i moralności.

Natomiast kwestia takich praktyk, jak świętowanie Szabatu w Niedzielę to przykład Tradycji. Nie było potrzeby pisania wprost o tym w Biblii, (choć w paru miejscach można to przeczytać między wierszami, gdy czytamy o spotykanie się "na łamaniu chleba pierwszego dnia tygodnia"), bo nikt nie negował takiej praktyki w czasach apostołów. Jedyny spór polegał na tym, czy ciągle pierwsi chrześcijanie mają obowiązek przestrzegania praw Starego Testamentu. Czy oprócz niedzielnego "łamania chleba" muszą w sobotę odwiedzać synagogę. Jednak ten problem rozwiązał pierwszy sobór w Jerozolimie (o czym piszą Dzieje Apostolskie w 15. rozdziale) i pozostała tylko praktyka niedzielnych nabożeństw.

Nawiasem mówiąc ten przykład doskonale ilustruje, że Kościół od początku miał autorytet "pozabiblijny". Problem polegający na orzeczeniu, czy chrześcijan należy obrzezać nie został rozwiązany przez "sola Scriptora", przez tylko Biblię, ale przez decyzję papieża i lokalnego biskupa. Wręcz wbrew temu, co Biblia uczyła. Pamiętajmy, że wtedy nie było jeszcze NT, jedyną Biblią był Stary Testament, a ten nakazywał obrzezanie. Ale Kościół i Piotr mieli autorytet, by zmienić tę praktykę.
leszed pisze:
Dlatego możemy powiedzieć, że uczynki są niezbędne dla naszego zbawienia. Mimo, że to nie one, ale Jezus nas zbawiają
Dlaczego możesz tak powiedzieć? Co upoważnia ciebie do takiej tezy tutaj, skoro w pewnych miejscach Biblia zawiera opis zbawionych ludzi już, tryb dokonany?Efezjan 2:5  i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.
Efezjan 2:8  Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:
Tytusa 3:5  nie ze względu na spórawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym,

a uczynki potwierdzają przed Bogiem a częściowo przed ludźmi fakt dokonanego zbawienia już, natomiast dokończenie zbawiania ze strony Boga nastąpi przy końcu świata, wtedy też nastąpi doskonałość.
Powtarzałem to już wiele razy i powtórzę jeszcze raz. Nie można wybierać jednych wersetów Biblii ponad inne i nie można ich sobie przeciwstawiać. Biblia nigdy i nigdzie sobie nie zaprzecza. Jeżeli więc mówi nam w jednym miejscu, że zostajemy zbawieni przez łaskę, w innym, że przez wiarę, a jeszcze w innym, że przez uczynki, to znaczy to właśnie to: Że do zbawienia konieczna jest łaska, wiara i uczynki. Nie można powiedzieć, cytując tylko jeden werset wyrwany z kontekstu i mówiący o zbawieniu przez wiarę, że jesteśmy zbawieni "tylko przez wiarę". To był błąd Lutra, przekręcanie słów Biblii na poparcie jego prywatnych i niebiblijnych przekonań. Ale Biblia wyraźnie uczy, choćby przez słowa Jakuba, że uczynki są konieczne do zbawienia. Dlatego też Kościół, wraz z Biblią uczy, że to Łaska i wiara i nasze uczynki, które są odpowiedzią na Łaskę i dowodem naszej wiary są koniecznymi warunkami dla osiągnięcia przez nas zbawienia.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Modlitwy i ofiary za zmarłych

Post autor: hiob » 06-07-08, 10:10

noHumanek pisze:Jezus wcale nie musiał umierać na krzyżu żeby zbawić świat, bo jednym westchnięciem mugłby zbawić światów tysiące (chyba z dzienniczka siostry Faustyny)
ale jak byśmy zostali tak automagicznie zbawieni mogło by się okazać w niebie że jesteśmy niezdolni do egzystencji tam ....
Ja bym może trochę inaczej na to spojrzał. Ja myślę, że nasze zbawienie dlatego było tak kosztowne, bo wymagała tego Boża Miłość. Bóg nie jest hipokrytą i nie jest dyktatorem, ale jest Dobrym Ojcem. Mógłby nas zbawić jednym westchnięciem, ale byłoby to w pewnym sensie nieuczciwe (o ile w ogóle można mówić o Bogu w taki sposób). Stworzyłby świat, który jako konsekwencje grzechu oferuje nam cierpienie, a sam byłby poza tym cierpieniem. Jednak Bóg nic nam nie narzucił, co nie dotyczyłoby i Jego. Poprzez Wcielenie stał się jednym z nas i w pełni odczuł na sobie konsekwencje naszych grzechów. Pokazał przez to, że jego miłość jest autentyczna. Co więcej, pokazał nam wręcz co to jest prawdziwa miłość.

Jest też drugi aspekt tej sprawy. Przez śmierć krzyżową Jezus nauczył nas, jak okropną rzeczą jest grzech. Skoro odkupienie kosztuje aż tyle, aż tak wysoką cenę, to widać jak bardzo grzechami obrażamy Boga. Zwłaszcza współcześnie ten aspekt jest ważny, gdy jesteśmy bombardowani naokoło przez medialny szum tłumaczący nam, że nic nie jest grzechem. Dyktatura relatywizmu. Dlatego też film Gibsona był tak atakowany,bo uwidaczniał nam to, co tak wielu chciałoby zapomnieć. Potworność grzechu i koszt, jaki Jezus zapłacił za nasze zbawienie.
niebieski pisze:

Żadna siła zewnętrzna nie może tego uczynić. Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nam umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8, 35-39).
Ten cytat nie raz jest przedstawiany jako dowód na prawdziwość doktryny "Once saved, always saved". Raz zbawiony, zawsze zbawiony. "Widzisz?" - mówią - "nic nas nie może odłączyć od miłości Boga". Oczywiście taka interpretacja jest zwykłym przekrętem, bo werset ten mówi tylko o zewnętrznych siłach. Nie wspomina natomiast nic o tym, że sami, przez swoje decyzje, przez grzech możemy pozbawić się zbawienia. Prawdą jest więc, jak sam wspomniałeś, że żadna zewnętrzna siła nas nie może pozbawić zbawienia, ale prawdą jest także, że my sami zawsze możemy odrzucić Boga.

A Słowo Boże uczy jednoznacznie, że można utracić zbawienie. Wystarczy (ponownie) przypomnieć poniższe wersety. W pierwszym słowa do "pogan", a więc nas, chrześcijan nie-żydowskiego pochodzenia:

Do was zaś, pogan, mówię: będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim w tej nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia. Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia? Jeżeli bowiem zaczyn jest święty, to i ciasto; jeżeli korzeń jest święty, to i gałęzie. Jeżeli zaś niektóre zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką oliwną, i razem [z innymi gałęziami] z tym samym korzeniem złączony na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie. Powiesz może: Gałęzie odcięto, abym ja mógł być wszczepiony Słusznie. Odcięto je na skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni. Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty. (Rz 11,13-22, BT)

"Jeśli tylko wytrwasz..." Dla mnie to jednoznaczne przesłanie. Zbawienie mamy teraz tylko warunkowo, musimy wytrwać. Inaczej i my będziemy odcięci.

Te wersety natomiast pokazuje, że sam Paweł, pierwszy wielki teolog Kościoła nie wierzył w doktrynę "raz zbawiony, zawsze zbawiony". a jak w nią nie wierzył, to z pewnością jej nie nauczał:

Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią.
(1 Kor 4, 3-4)

Czy też jego sportowe przykłady, pokazujące, że nie wystarczy "załapać się na finały", trzeba wytrwać do końca:

Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. (1 Kor 9,24)

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli.[...] Biegliście tak wspaniale! Kto przeszkodził wam trwać przy prawdzie? (Ga 5, 1,7)

Pozdrawiam.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ